7 stycznia Andrea Touzani jak zwykle przyjechał do pracy w Furry Friends Refuge. Na parkingu zastał niespodziewany widok – dwie klatki z małymi szczeniakami.
W obskurnych klatach znajdowało się w sumie 9 szczeniaków rasy bichon frise. Psy były w opłakanym stanie.
Ich sierść była posklejana, a ilość kołtunów ograniczała im ruchy. Psy miały także mnóstwo pcheł.
“Większość z nich miała tak posklejaną sierść, że powodowała ona szczypanie skóry. W kołtunach mieszkało mnóstwo pcheł. Niektóre szczeniaki wymagały także interwencji dentysty. A niektóre miały zapalenia uszu” – przekazała organizacja za pośrednictwem Facebooka.
Psy z pewnością zostały porzucone przez niedopowiedzianego hodowcę. Organizacja apelowała o pomoc w znalezieniu dla nich nowych domów.
Jeden szczeniak tej rasy może kosztować nawet 7500 złotych.
Organizacja zorganizowała zbiórkę pieniędzy na ich leczenie, które było konieczne, zanim psy mogło zostać skierowane do adopcji. Ku ich zaskoczeniu, bardzo szybko zgłosił się do nich darczyńca z bardzo hojną propozycją.
Lokalna firma Bark N Bubbles zaoferowała szczeniakom wizytę w psim spa, dzięki czemu mogły odzyskać swój piękny wygląd.
Dzięki tej wspaniałej ofercie, psy przeszły wszystkie niezbędne zabiegi. P wizycie w spa w końcu zaczęły faktycznie przypominać swoją rasę.
Oczywiście wizyta w spa to tylko początek ich drogi. Psy nie są jeszcze gotowe do adopcji. “Psy NIE są jeszcze przygotowane na oddanie ich w dobre ręce. W dalszym ciągu pracujemy nad ich zdrowiem psychicznym oraz ich umiejętnościami współżycia z innymi.”
Zobaczcie zdjęcia zamieszczone poniżej, aby przekonać się jak wielką metamorfozę przeszły w spa. Aż trudno uwierzyć, że to te same psy!
Cudownie, że szczeniaki otrzymały pomoc i dochodzą do siebie. Mam nadzieję, że uda się znaleźć im kochające domy. Żaden pies nie zasługuje na takie traktowanie!
Udostępnij ten artykuł, aby wyrazić uznanie dla wszystkich miłośników zwierząt, którzy poświęcają swoje życie na pomoc naszym czworonożnym pupilom.