Dwadzieścia lat temu pewne tragiczne wydarzenie wpłynęło na to, jak wszyscy postrzegamy świat.
11 września 2001 roku w jednym z największych ataków terrorystycznych w historii ludzkości zginęło prawie 3000 osób, a 25 000 zostało rannych.
Na całym świecie ludzie z przerażeniem patrzyli na to, jak dwa samoloty uderzają w World Trade Center, powodując zawalenie się obu wież. Jeden samolot uderzył też w Pentagon, siedzibę Departamentu Obrony USA.
Ta niewyobrażalna tragedia, która wydarzyła się tego dnia, na zawsze już pozostanie w naszej świadomości. Tysiące ludzi, którzy mieli zamiar przeżyć swój kolejny dzień, nie mieli pojęcia co się wydarzy.
Pasażerowie czterech porwanych samolotów przeżywali swoje ostatnie chwile w strachu, starając się dodzwonić do swoich ukochanych.
W przypadku jednej z ofiar czwartego samolotu, United Flight 93, który początkowo leciał do Waszyngtonu, mieliśmy do czynienia z postawą, którą opisano jako „jedną z najodważniejszych rzeczy, jakie można sobie wyobrazić”.
Amerykański prezenter telewizyjny Mike Rowe złożył hołd Tomowi Burnettowi, amerykańskiemu bohaterowi, który był jedną z osób na pokładzie tego samolotu. Mężczyźnie udało się pokrzyżować plany porywaczy, doprowadzając samolot do rozbicia się na polu w Pensylwanii.
Wszyscy zginęli
Wszystkie 44 osoby będące na pokładzie samolotu zginęły, ale dzięki temu nie było kolejnych ofiar na ziemi.
W poście na Facebooku dziennikarz Discovery Channel opisał ostatnie działania Burnetta. Oddając w ten sposób hołd bohaterowi z Kalifornii, który był mężem i ojcem czwórki dzieci.
„Jestem w samolocie, który porwano. Obmyślam plan. Powiedz dzieciom, że porozmawiam z nimi później” – brzmiały słowa Burnetta skierowane do żony w trakcie rozmowie telefonicznej, napisał Rowe.
Rowe podziękował Burnettowi za jego bezinteresowne działania, które zapobiegły rozbiciu się samolotu na Kapitolu Stanów Zjednoczonych, co podobno było celem porwania.
„Ostatnie działania Toma były jednymi z najodważniejszych, jakie można sobie wyobrazić. Jego ostatnie słowa skierowane do żony, Deeny, należą do najbardziej inspirujących, jakie kiedykolwiek słyszałem” – napisał Rowe.
„To co dokładnie powiedział znajduje się na górze i na dole tej strony. Wypowiedziane 18 lat temu w sytuacji, jakiej mam nadzieję nigdy nie doświadczę. Nigdy nie zapomnę ostatnich słów Toma. Mam nadzieję, że wy też nie”.
Rowe opublikował transkrypcję ostatniej rozmowy Toma Burnetta ze swoją żoną Deeną. Wynikało z niej, że zdawał sobie sprawę z tego, co robią porywacze. Był pochłonięty powstrzymaniem ich, nie myśląc o własnym bezpieczeństwie.
Pierwszy telefon
W swoim pierwszym telefonie do żony powiedział jej, że porywacze właśnie zadźgali jednego z pasażerów nożem i powiedzieli innym na pokładzie, że mają bombę. Poinstruował żonę, aby poinformowała o tym władze.
Deena zadzwoniła pod numer 112 i niedługo potem wezwano pilotów sił powietrznych USA do przechwycenia samolotu, zanim dotrze do Waszyngtonu.
Burnett, który był w tym czasie wiceprezesem firmy produkującej sprzęt medyczny, ponownie zadzwonił do żony. Powiedział jej, że próbował pomóc facetowi, którego dźgnięto nożem, ale nie mógł wyczuć pulsu. Następnie przekazał jej więcej szczegółów na temat planu porywaczy.
„Mówią o rozbiciu tego samolotu. (pauza) O mój Boże. To misja samobójcza… (mówią ludzie siedzący wokół niego)” – powiedział Burnett.
Potem Burnett ponownie dzwoni do żony i podaje jej jeszcze więcej szczegółów.
’Musimy coś zrobić’
„Mówią o rozbiciu tego samolotu o ziemię. Musimy coś zrobić. Obmyślam plan” – powiedział.
„Ktoś ci pomaga?” – zapytała Deena.
„Różni ludzie. Kilka osób. Jest nas grupa. Nie martw się. Oddzwonię” – powiedział.
Burnett wraz z innymi pasażerami, Markiem Binghamem, Toddem Beamerem i Jeremy’m Glickem, opracował plan powstrzymania porywaczy i zaangażował innych pasażerów w to przedsięwzięcie.
Ostatni telefon
W swoim czwartym i ostatnim telefonie do Deeny, pomimo próśb żony, by nie zwracał na siebie uwagi porywaczy, powiedział, że nie może czekać, aż władze coś zrobią, dodając: „Deena! Jeśli zamierzają rozbić ten samolot o ziemię, to będziemy musieli coś zrobić!”
Deena powiedziała mężowi, że go kocha, a jego ostatnie słowa do żony brzmiały: „Nie martw się, coś zrobimy”.
Burnetta nagrano na rejestratorze głosu w kokpicie, krzyczącego: „Rzuć to!” Następnie porywacze rozbili samolot na polu.
Członkowie rodziny Burnetta założyli fundację na jego cześć. Jej zadaniem jest „pomaganie młodym ludziom w stawaniu się dobrymi obywatelami i przyszłymi liderami”.
Nikt z nas nie wie, jak by się zachował w obliczu takiego niebezpieczeństwa. Wiedząc, że nasz los jest przesądzony. Burnett i współpasażerowie, którzy pomogli powstrzymać porywaczy, zginęli jak bohaterowie.
Niezliczoną ilość ludzkich istnień uratowano tego dnia, dzięki bezinteresownej postawie tych ludzi. Pomóż nam podziękować tym bohaterom i podziel się tą historią z innymi.