
Podczas gdy miliony ludzi na całym świecie opłakują śmierć Jorge’a Mario Bergoglio, głos zabrał osobisty lekarz papieża Franciszka.
Człowiek, który był u boku papieża w ostatnich godzinach jego życia, ujawnia, co tak naprawdę się wydarzyło.
Scena, której nigdy nie zapomni
Dr Sergio Alfieri, osobisty lekarz papieża i szef zespołu, który leczył go podczas ostatniej hospitalizacji z powodu obustronnego zapalenia płuc, potwierdził to, czego się obawiano: koniec nastąpił szybko i bez ostrzeżenia.
W wywiadzie dla Corriere della Sera, Alfieri wspominał, że w Poniedziałek Wielkanocny o godzinie 5:30 rano wezwano go pilnie do Watykanu. Na miejscu był 20 minut później i jak twierdzi, nigdy tego nie zapomni.
„Wszedłem do jego pokoju, a on [Franciszek] miał otwarte oczy” – powiedział lekarz papieża.
Na początku nie było żadnych oczywistych oznak do niepokoju.
Kontynuacja artykułu pod zdjęciem

„Stwierdziłem, że nie ma problemów z oddychaniem. Potem próbowałem zawołać go po imieniu, ale nie odpowiedział”.
Sytuacja szybko stała się poważna.
„Nie reagował na bodźce, nawet te bolesne. W tym momencie wiedziałem, że nic więcej nie można zrobić. Był w śpiączce”.
Lekarz papieża uważa, że przyczyną zgonu był nagły i poważny udar — tak wyniszczający, że nie było możliwości, by zainterweniować.
„Jeden z tych udarów, które w ciągu godziny zabierają cię ze sobą.”
Rozważano jak najszybsze odwiezienie papieża do szpitala
Przed sobotnim pogrzebem, leżącego w otwartej trumnie w Bazylice św. Piotra papieża Franciszka opłakiwało tysiące ludzi. Tymczasem jego osobisty lekarz rzucił światło na to, dlaczego nic więcej nie można było zrobić, aby go uratować.
W rozmowie z włoską gazetą La Repubblica dr Sergio Alfieri ujawnił, że niektórzy urzędnicy watykańscy początkowo rozważali natychmiastowy powrót papieża do szpitala — jednak szybko wykluczono tę opcję.
„Umarłby w drodze” – stwierdził lekarz papieża.
Alfieri stwierdził, że nawet gdyby udało się go tam dowieźć na czas na dodatkowe badania, to nic by to nie zmieniło.
Był aktywny aż do samego końca
„Wykonując tomografię komputerową, otrzymalibyśmy dokładniejszą diagnozę, ale nic więcej. To był jeden z tych udarów, które w ciągu godziny zabierają cię ze sobą” – wyjaśnił.
Chociaż lekarze zalecili mu odpoczynek po ponad miesięcznym pobycie w szpitalu, 88-letni papież Franciszek pozostał niezwykle aktywny aż do samego końca. Na kilka dni przed śmiercią odbył nawet prywatne spotkanie z amerykańskim senatorem JD Vance’em, co zastanawiało wiele osób, czy papież naprawdę wziął sobie te zalecenia do serca.
Mimo to, według lekarza papieża, Franciszek słuchał tych ostrzeżeń — przynajmniej do pewnego stopnia. W rozmowie z Corriere della Sera, Alfieri powiedział, że chociaż papież powrócił do lekkich obowiązków, uważał, aby nie przesadzić.
„Powrót do pracy był częścią leczenia i nigdy nie narażał się na żadne niebezpieczeństwo” – wyjaśnił Alfieri.
Pozostał żal
Ostatni raz Alfieri widział papieża w sobotę, zaledwie dwa dni przed jego śmiercią. Przyniósł mu jedno z jego ulubionych ciast. Jak powiedział, Franciszek wydawał się mieć optymistycznie nastawienie.
„Czuję się bardzo dobrze, zacząłem znowu pracować i podoba mi się to” – powiedział mu papież.
„Wiedzieliśmy, że chce wrócić do domu, aby sprawować funkcję papieża do ostatniej chwili” – powiedział Alfieri. „Nie zawiódł nas”.

Jednak za ciepłym uśmiechem i wypełnianiem swoich obowiązków kryło się też złamane serce.
W wywiadzie dla „La Repubblica” Alfieri wyjawił, że papież Franciszek miał jedną ważną sprawę do rozwiązania: nie mógł umyć stóp więźniom podczas zaplanowanej wizyty w rzymskim więzieniu 17 kwietnia — co było dla niego bardzo cenną tradycją Wielkiego Tygodnia.
„Żałował, że nie może umyć stóp więźniom” – powiedział Alfieri.
„Tym razem nie mogłem tego zrobić” – to były ostatnie słowa, jakie mi powiedział.
CZYTAJ TAKŻE:
Zakonnica, która złamała protokół przy trumnie papieża Franciszka
1000-letnia przepowiednia dotycząca następnego papieża