Było lato 1979 roku. 12-letnia Kasia wracała ze szkoły z listem w ręku, który zmienił całe jej życie. To nie był zwykły list. To była wiadomość, którą jej ojciec zostawił, że wyjeżdża za granicę, że ma inną kobietę i że ma się tym zająć jej matka. To była pierwsza wielka rana, która z czasem miała ukształtować jej emocje, talent i siłę charakteru.
Dziś świat zna ją jako Kayah – jedną z najważniejszych artystek polskiej sceny muzycznej. Jej piosenki zdobywały platynowe płyty, a ona sama jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych głosów w Polsce. Ale droga od dziewczynki z rozbitym domem do ikony była daleka i pełna bólu.
„Boli mnie jego obojętność”
W wywiadach Kayah nie unikała trudnych tematów. Mówiła wprost, jak głęboko odcisnęła się w niej relacja z ojcem, który często ją krytykował, ranił i dystansował się emocjonalnie.
„Ojciec mnie nie kochał. I tę traumę noszę w sobie od lat. Myślę, że często u podstaw braku samoakceptacji leży relacja z rodzicami. Ojciec mnie krytykował, wręcz znęcał się psychicznie.” – wyznała w jednym z wywiadów, podkreślając, jak bardzo ta relacja wpłynęła na jej samoocenę i dorosłe życie.
Mówiła też o tym, jak ojciec nigdy nie był obecny na jej koncertach, nawet gdy miała już status gwiazdy. Wolał zostawać w kuchni, niż być częścią jej życia scenicznego.
Gdy świat się rozpada… a potem znów się buduje
Rozstanie rodziców było tylko początkiem trudnych doświadczeń. Kayah w okresie dorosłości zmagała się z głębokimi stratami: w krótkim czasie odeszli jej oboje rodzice, a następnie ukochany pies, co dla artystki było kolejnym ciosem. W jednym z wywiadów opisywała, jak trudno było jej zmierzyć się z żałobą i codziennością po tych stratach.
„Pożegnania nie są łatwe, nawet te na peronie, choć wiesz, dokąd jedzie pociąg… kiedy żegnasz matkę, to naprawdę żegnasz kawał siebie.”
– mówiła o bolesnych doświadczeniach związanych ze śmiercią bliskich i o tym, jak każdy dzień był dla niej ogromnym wyzwaniem.
„Odgrywałam twardzielkę, a w środku ryczałam”
Kilka wspomnień z dzieciństwa Kayah opisała z niewiarygodną szczerością: moment, gdy dowiedziała się o decyzji ojca, gdy próbowała udawać przed matką, że wszystko jest w porządku, a potem schować ból w ciszy schodów:
„…zapytałam mamę, czy mogę wyjść do przyjaciółki. Te dwa piętra zajęły mi godzinę, bo czołgałam się po schodach, rycząc.”
– wspominała epizod, który pokazał, jak w środku walczyła z emocjami, które wtedy wydawały się nie do udźwignięcia.
To nie był jednorazowy epizod. To był proces. Proces, który ukształtował Kayah jako artystkę głęboką, wrażliwą i wierzącą w to, że prawda – nawet trudna – jest kluczem do ludzkich emocji.
Siła, która zrodziła się z bólu
Ból nie złamał Kayah – przekształcił się w jej moc. Jej muzyka stała się miejscem, gdzie ludzie odnajdują własne emocje i historie. Tam, gdzie inni widzieli jedynie scenę i glorię, Kayah widziała przestrzeń, w której można mówić o uczuciach bez maski. To wrażliwość, którą miała od dziecka, stała się jej największym atutem artystycznym.
Dziś, mimo że wciąż otwarcie mówi o swoich trudnych doświadczeniach i emocjach, nie boi się przyjmować życia takim, jakie jest. Potrafi śpiewać o miłości, stracie i nadziei z taką samą intensywnością, z jaką przeżywała swoje dzieciństwo. Jej kariera, dorobek artystyczny i ogromna grupa fanów to nie tylko efekt talentu, ale tego, co ona wyniosła z własnego bólu i przemieniła w sztukę, która przemawia do milionów.
Czytaj także:
Kiedyś brakowało jej na bilet do kina. Dziś brak jej tylko czasu
„Musiałem być dorosłym, będąc nastolatkiem”. Chłopak, który zaprowadził własną mamę na odwyk