Desiree Burgess Alford obawiała się, że ciąża zepsuje jej plany na przyszłość. 28-latka uważała, że nie jest gotowa na to, aby zostać matką. Kobieta nie chciała i nie planowała ciąży, dlatego postanowiła ją przerwać.
W tym czasie Desiree była bezrobotna i nie pozostawała w związku z ojcem dziecka. Właśnie otrzymała pomoc w związku z jej uzależnieniem od narkotyków, z którym walczyła przez długi czas.
Desiree myślała, że ciąża zrujnuje jej życie, podczas gdy tak naprawdę je uratowała. Rodzice byli zaniepokojeni sytuacją córki i byli przeciwni aborcji. Jednak zdecydowali się ją wspierać mimo decyzji, którą podjęła.
Ustalono termin aborcji
Desiree nie była gotowa na to, by zostać samotną matką. Ustaliła więc termin przerwania ciąży. Rodzice obiecali jej, że pójdą z nią do szpitala. Desiree postanowiła też zostać u rodziców na noc przed zabiegiem.
Tego dnia rodzice Desiree zaprosili do siebie na obiad pewną parę w średnim wieku. Jak się okazało przeszli przez aborcję wiele lat wcześniej i tego żałowali. Powiedzieli, że chcieliby adoptować dziecko Desire.
Tego wieczoru Desiree odebrała też telefon od pielęgniarki. Powiedziano jej, że trzeba przełożyć wizytę u lekarza o dwa dni. Desiree wyznaczono więc nowy termin na przerwanie ciąży. Miało się to odbyć 14 lutego, czyli w Walentynki.
Ostateczna decyzja
W tamtej chwili Desiree podjęła ostateczną decyzję, której nigdy nie pożałowała. Odwołała wizytę u lekarza. Przyszła mama nie mogła sobie wyobrazić, że usunie własne dziecko w Walentynki.
Desiree otrzymała „znak”, którego potrzebowała. W końcu uwierzyła w to, że sama jest wstanie wychować dziecko. Mogła też liczyć na pomoc swojej rodziny.
Podziel się tą historią ze wszystkimi znajomymi!