Chory na raka ojciec ma przed sobą kilka tygodni życia – córka „bierze ślub”, aby uczestniczył w jej wielkim dniu

W chwili, gdy dzieją się ważne wydarzenia w naszym życiu, oczywistym jest, że chcemy, aby nasi bliscy byli wtedy przy nas.

W dniu, w którym zostajesz rodzicem, kończysz studia lub decydujesz się na ślub, wtedy w centrum zainteresowania znajdują się również nasze ukochane rodziny.

Megan Roy dowiedziała się, że jej ojciec umiera na raka i zostało mu niewiele czasu na ziemi. Wtedy to podjęła dramatyczną decyzję.

Wiedziała, że ​​ojciec nie dożyje dnia, kiedy będzie miała wyjść za mąż. Zrobiła więc film taki, jak ze ślubu, organizując niezapomniany dzień dla siebie, ale przede wszystkim dla ojca.

Nawet nie chce myśleć o tym, że mojej mamy mogłoby zabraknąć podczas ważnych wydarzeń w moim życiu.

To jej bezpieczną i ciepłą dłoń chcę czuć przy sobie w burzliwych, a także najwspanialszych momentach życia.

Już na samą myśl, że mogło by jej nie być pęka mi serce.

Walka z rakiem ojca Megan Roy, była dla niej trudnym okresem w życiu.

W lutym 2017 roku usłyszała to, czego nikt nie chciałby usłyszeć.

Jej ukochany ojciec chorował już od jakiegoś czasu, ale do tej pory myślał, że ma problemy wynikające z alergii.

Niestety po badaniach otrzymał wiadomość, że ma raka.

Ta informacja wstrząsnęła rodziną. Nie wiedzieli co robić, jak wesprzeć chorego w tym trudnym czasie.

Jednak jakiś czas później Megan dowiedziała się, że jej ojciec już od jakiegoś czasu podejrzewał, że coś jest nie tak.

„Lekarz znalazł guzek w gardle i zdecydował, że potrzebna jest biopsja. Ojciec zrobił ją nic nikomu nie mówiąc. Nie chciał, żebyśmy się o niego martwili. Wyniki wykazały, że to rak, a on musiał udać się do onkologa na badania i natychmiast ustalić plan leczenia ”- powiedziała córka dla Love what matters.

Trudne leczenie

Po wykonaniu badań lekarze stwierdzili, że ojciec ma raka .

Operacja była niezbędna i kilka dni po otrzymaniu diagnozy lekarze usunęli tyle zmiany, ile mogli.

Ojciec musiał również przejść radioterapię, aby zwiększyć szansę na pozbycie się nowotworu.

„Musiał przejść przez dwu miesięczne leczenie lekami cytotoksycznymi i radioterapię. Chemioterapia sprawiła, że stał się słabszy i zmęczony. Radioterapia oparzyła mu gardło. To utrudniło mu jedzenie i połykanie. Tuż po zabiegu założono mu rurkę, aby mógł pobierać pożywienie. Trudno było patrzeć na to, jak zmaga się z bólem. Jednak był pełen pozytywnych emocji. Pomimo okoliczności przeszedł przez to z uśmiechem i radosnym nastawieniem” – powiedziała córka.

Lekarze byli dobrej myśli. Uważali, że ojciec może wyzdrowieć.

Oglądanie go, jak walczy z chorobą było trudne dla całej rodziny. Starali się być równie pozytywnie nastawieni, jak on.

„Po kilku miesiącach ciężkiego leczenia ojca uznano za zdrowego. Świętowaliśmy i życie wróciło do normy. Mama i tata znów chodzili na koncerty, trochę podróżowali i dobrze się bawili, bo tata w końcu poczuł się silny i zdrowy. Nie było się już o co martwić i byliśmy za to wdzięczni. Zaczęliśmy się nawzajem bardziej doceniać. Zdaliśmy sobie sprawę, że życie może się zmienić w jednej chwili. I tak też się znowu stało”.

Rak powrócił

W 2018 roku po tym wszystkim przez co przeszedł ojciec pojawiła się wiadomość jak z koszmaru.

„23 marca 2018 roku mama niespodziewanie pojawiła się w drzwiach i zobaczyłam to w jej twarzy. Coś było nie tak. „Rak taty powrócił. Tym razem był w okrężnicy”.

„Nie wydaje mi się, bym wiedziała wtedy, co powiedziała. Pamiętam, jak płakałam, bo czułam, że coś jest nie tak, ale chyba nie zrozumiałam, jakie właściwie słowa właśnie wyszły z jej ust. Po kilku minutach, kiedy byłam już w mniejszym szoku wyjaśniła mi to ponownie. 'Rak wrócił i nie jest dobrze’. Wiedziałam, że tym razem będzie inaczej”.

I tak też było.

Tak samo jak poprzednio ojciec chodził na wizyty kontrolne do lekarzy i pewnego dnia odkryli, że rak powrócił.

Był zdesperowany.

Tym razem choroba była bardziej agresywna

Rak powrócił i był bardziej agresywny niż wcześniej.

Przeszedł już przez szyję i rozprzestrzenił się na okrężnicę, płuca i wątrobę.

Tym razem diagnoza wykazała stadium 4. Lekarz dał mu około 8-12 miesięcy życia łącznie z leczeniem. Minęły 3 lata odkąd po raz pierwszy usiedliśmy w pokoju tego lekarza, a ja nadal nie wiedziałam, jak z tym sobie poradzić. Kilka dni wcześniej ojciec był szczęśliwy i zdrowy, a teraz ktoś powiedział nam, że w przyszłym roku może go już nie być. Otrzymywanie takiej wiadomości przypomina próbę przebudzenia się z koszmarnego snu”.

Jakiś czas później ojciec ponownie odwiedził lekarzy, aby dowiedzieć się więcej o wynikach ostatnich badań.

Chcieli również przedyskutować, jakie leczenie byłoby najlepsze, aby mu pomóc.

Zbadali go i wkrótce był już z rodziną.

Myśleli, że lekarze rozpoczną terapię, ale było już za późno.

Druzgocąca wypowiedź lekarzy

Rak rozprzestrzenił się już zbyt mocno.

Choroba rozprzestrzeniła się w mózgu ojca i nic nie mogli na to poradzić. Tak brzmiała wiadomość lekarzy.

„Nasze serca zostały złamane. Tata przyjechał do nas, spędził w smutku kilka dni w domu. Jednak żył i postanowił nie tracić czasu. Spędzaliśmy dni grając w golfa, kupując kwiaty i pojąc ptaki (na jego życzenie). Słuchając muzyki i planując wydarzenia takie jak koncerty, rodzinne zdjęcia i mecze koszykówki. Myśleliśmy o teraźniejszości i żyliśmy z dnia na dzień”.

Wtedy też Megan zaczęła się zastanawiać.

Dotarło do niej, że jej ojca nie będzie w przyszłości na ważnych wydarzeniach w jej życiu.

Choć Megan była wtedy singielką i nie miała dzieci to marzyła, żeby to kiedyś zmienić.

Opowiedziała o tym, jak od dawna pragnęła wyjść za mąż i mieć dzieci.

Jednak jej ojciec nigdy nie będzie mógł być świadkiem tych dwóch wydarzeń.

Nigdy nie zobaczy, jak idzie do ołtarza, ani nie spotka swoich przyszłych wnuków.

Megan wpadła więc na pomysł.

Zaaranżowała „pozorowany ślub”

Megan wiedziała, że choroba nie pozwoli ojcu na udział w ceremonii, jednak to jej nie powstrzymało.

Megan, która była singielką, urządziła ślub.

Choć wiedziała, że wtedy nie powie żadnemu mężczyźnie „tak”, to mogła mieć swego ojca u boku, który prowadzi ją do ołtarza.

„Zrobiliśmy to. Kupiłam sukienkę, obcięłam tacie włosy, pomogłam mu wybrać koszulę i z naszą rodziną i tymi, którzy w tym pomagali, przeżyliśmy to, co teraz nazywamy „pozorowanym ślubem”. Spotkaliśmy się na miejscu, wtedy po raz pierwszy widział mnie w sukience. Szliśmy razem do ołtarza, tańczyliśmy do piosenki, którą zawsze chciałam z nim zatańczyć. Wylaliśmy dużo łez i śmialiśmy się razem – powiedziała Megan.

„Oczywiście nie tak wyobrażaliśmy sobie mój ślub, ale ten dzień był dla nas. Naszej wyjątkowej, niedoskonałej, ale zabawnej i kochającej się drużynie. Staliśmy w kręgu z rodziną trzymając się za ręce. Modląc się o cud i możliwość spędzenia więcej czasu razem. Powiedziałam mu: 'To tylko próba przed tym prawdziwym dniem’. Chociaż oboje wiedzieliśmy, że to prawdopodobnie nieprawda. W chwili, kiedy razem tańczyliśmy, dziękowałam Bogu za siwego, rozbawionego, dobrodusznego ojca, którego kochałam od 23 lat. Chciałam, by ta chwila trwała wiecznie. W tym czasie nic innego się nie liczyło. Żaden rak, wyrzuty sumienia, smutek czy strach nie stały na drodze do tego, jak bardzo się kochaliśmy. Byliśmy w takim stanie, że wszystko wydawało się być doskonałe”.

Zmarł kilka tygodni po „ślubie”

Megan zatrudniła również profesjonalnego kamerzystę, który towarzyszył im przez cały dzień.

Kilka tygodni później, gdy ojciec był w szpitalu pokazała mu powstałe nagranie.

Oboje byli niezwykle poruszeni filmem, który ukazywał ten dzień takim, jakim był. Przepełniony radością, łzami i miłością.

„Nasz czas dobiegał końca i wiedzieliśmy o tym. Nie byliśmy gotowi na to, by pozwolić mu odejść. Powiedział nam, że chociaż jest smutny to jest zadowolony ze wszystkiego co zrobił. Żył tak, jak chciał. Chociaż chcieliśmy spędzić razem jeszcze więcej czasu, to czuliśmy spokój wiedząc, że wkrótce nie będzie już chory i będzie w niebie”.

Niedługo potem rodzina musiała pożegnać się z ojcem i patrzeć na to, jak ukochany członek rodziny bierze ostatni oddech.

„Nie traktuj życia, jako coś pewnego. Zatańcz z tatą. Zadzwoń do mamy. Baw się i nie bierz wszystkiego zbyt poważnie. Życie jest pełne wzlotów i upadków. Cieszmy się nim tak długo, jak możemy”.

Poniżej możecie zobaczyć nagranie z tego pięknego „dnia ślubu”. Łzy spływały mi po policzkach, gdy to oglądałam!

Masz rację Megan, cieszmy się bardziej z tego co mamy! Nigdy niczego nie można być pewnym!

 

Czytaj więcej na temat...