13 sierpnia to data, która na zawsze pozostanie zapisana w sercach Kelly Ineson i Thomasa Cumminsa. Był to bowiem dzień, w którym musieli pożegnać się ze swoją córeczką, Kiarą. Ta urodziła się zaledwie 14 dni wcześniej.
Kiedy Kiara zmarła, w życiu jej rodziców pozostała wielka pustka. A wszystko z powodu wirusa, którym dziewczynka zaraziła się podczas niewinnego pocałunku.
Teraz jej dzielna mama chce ostrzec innych przed całowaniem niemowląt.
Kelly i Thomas nie posiadali się z radości, kiedy na świecie pojawiła się ich mała córeczka.
Dwie sekundy
Kelly, która ma troje dzieci z poprzedniego związku, powiedziała, że jej kiedy jej narzeczony, Thomas, dowiedział się o ciąży, „dosłownie skakał z radości”.
Podczas porodu wystąpiły jednak pewne komplikacje. U Kelly trzeba było natychmiastowo przeprowadzić cesarskie cięcie.
Kiedy mała Kiara się urodziła, dosłownie nie potrafiła złapać tchu. Był lipiec 2018 roku.
„Leżałam tam i czułam się bezsilna. Lekarze biegali wokół. Widziałam ją przez dwie sekundy, po czym szybko ją zabrali. Od tego momentu znów nie mogłam jej zobaczyć przez kilka godzin” – powiedziała Kelly w Mirror.
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=244261649762219&set=a.107010563487329&type=3&theater
Kilka dni później Kelly i Thomas mogli zabrać swój mały skarb do domu.
Jednak po 10 dniach, podczas rutynowej kontroli, okazało się, że Kiara drastycznie straciła na wadze, więc musiała zostać z powrotem umieszczona w szpitalu. Lekarze odkryli, że Kiara ma infekcję. Dziewczynka została przewieziona do szpitala specjalistycznego, gdzie zrobiono jej więcej badań.
„Najgorsza chwila mojego życia”
Małe ciałko Kiary walczyło jak mogło, ale infekcja zaczęła powodować niewydolność jej organów.
Lekarze odkryli, że mała ma w sobie szczep wirusa opryszczki pospolitej. To ten sam, który powoduje rany na ustach dorosłych. Część ludzi nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że są nosicielami.
Prawdopodobnie dziewczynka zaraziła się nim podczas niewinnego całusa, którym postanowił obdarzyć ją któryś z członków kochającej rodziny.
„Odeszła 13 sierpnia o 18:31 – to była najgorsza chwila mojego życia” – powiedziała Kelly w Mirror.
Od czasu tragicznej śmierci swojej córki, Kelly robi wszystko co w jej mocy, aby zwiększyć świadomość zagrożenia wirusem wśród innych. Wszędzie podkreśla, żeby nie całować nowo narodzonych dzieci.
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=115550032630649&set=a.115550072630645&type=3&theater
Co niesamowite, w życiu pogrążonej w żałobie rodziny pojawił się kolejny cud.
Dokładnie w rok po śmierci Kiary, para powitała na świecie swojego synka, Theo.
„13 sierpnia zawsze będzie dla nas przejmującą datą. Jednak Theo jest dla nas światełkiem na końcu tunelu. Jednocześnie nikt nie zastąpi Kiary, a my nigdy o niej nie zapomnimy.” – powiedziała Kelly w The Sun
Cuda naprawdę się zdarzają. Życzymy tej wspaniałej rodzinie wszystkiego co najlepsze. Niech ci rodzice nacieszą się swoim kłębuszkiem miłości.
Udostępnij ten artykuł wśród swoich znajomych i rodziny.