Wierzcie lub nie, ale Internet bywa przydatny i można go wykorzystać w dobrym celu.
Weźmy na przykład Kelli Tarin, która stanęła w obliczu potencjalnego problemu ze szkodnikami w domu. Kobieta zwróciła się o pomoc na Facebooku. Matka trójki dzieci otrzymała tysiące komentarzy od osób, które chciały pomóc!
W końcu znalazła odpowiedź i wybuchnęła głośnym śmiechem.
Czytaj dalej, aby dowiedzieć się, czym było to tajemnicze znalezisko.
W sierpniu 2023 roku Tarin odwiedziła grupę na Facebooku „Porady dotyczące prowadzenia domu”, aby poprosić innych członków o pomoc.
Ona i jej rodzina niedawno przeprowadzili się do wynajmowanej nieruchomości w zachodnim Teksasie. Jednak znalazła tam coś, co zmusiło ją do skontaktowania się z właścicielem i z każdą firmą jaka przyszła jej do głowy, która zajmuje się zwalczaniem szkodników.
„Ktoś wie, co to może być? Znalazłam takie dwa stosy. Tylko w pokoju mojej córki. Sprzątam go prawie codziennie. To jest tu od niedawna” – napisała Tarin obok zdjęcia czegoś, co opisała, że wygląda jak „fusy po kawie”.
Kontynuacja artykułu pod zdjęciem
Post kobiety zyskał duże zainteresowanie, a wiele osób próbowało rozwiązać jej problem.
„Ustaw kamerę i zobacz, jak to się dzieje” – zasugerowała jedna z osób.
„Nie jestem w stanie tego stwierdzić na pewno, ale mogą to być małe 'latające mrówki’, które są rodzajem termitów. Miałem je w moim pierwszym domu, w którym zamieszkałem będąc dorosłym. Pojawiały się, ja je odkurzałem, a potem pojawiały się z powrotem” – zasugerował ktoś inny.
Natomiast inna z osób stwierdziła, że to szczurza kupa.
W międzyczasie internauci zgaszali kolejne sugestie, a Tarin zaktualizowała swój pierwotny post.
Napisała, że na razie nie pozwala córce spać w tym pokoju.
Kontynuacja artykułu pod zdjęciem
„Wczoraj zadzwoniliśmy do DWÓCH firm zajmujących się zwalczaniem szkodników. Dosłownie w obu powiedziano, że nigdy czegoś takiego nie widzieli.” – napisała. „Powiedzieli, że gdyby to były termity, to odchody, które zostawiają są zupełnie inne. To, co tam zalega, jest dosłownie chrupiące. Prawie jak nasiona. To bardzo dziwne.”
Po przeglądnięciu listy możliwych szkodników, w tym nietoperzy, karaluchów i myszy, Tarin wyjaśniała, dlaczego to żaden z nich. Chociaż na początku myszy wydawały jej się realnym winowajcą, to wiedziała już, że sterta brązowych odpadków nie była mysimi odchodami.
Kobieta zleciła kontrolę domu pod katem ewentualnych szkodników, właściciel domu też zainteresował się tematem, ale dopiero po przeczytaniu postów na Facebooku, zaczęła zastanawiać się nad tym nieco dokładniej.
„Przeczytałam komentarz kogoś, kto napisał, że jego dzieci otworzyły lawendowego misia i to było w środku. Rzeczywiście, kiedy zabrałam stąd zabawki, w stosie był lawendowy miś”.
Tarin podniosła misia i natychmiast zauważyła, że pluszowa zabawka miała w sobie dziurę.
„Wysypałam zawartość i w środku było właśnie to!!!Śmiałam się przez 30 minut. Wyobraźcie sobie moją ulgę.“
O mój Boże. Cóż za nieoczekiwane wyjaśnienie tej historii!
Proszę udostępnij to innym.
CZYTAJ TAKŻE:
Kobieta znajduje dziwne stworzenie przypominające węża – nie uwierzysz, co to naprawdę jest