
To, co miało być najszczęśliwszym czasem w młodym życiu Paige Bell, zakończyło się tragedią na pokładzie luksusowego jachtu na Bahamach.
Zaledwie na kilka dni przed 21. urodzinami Paige, pełną życia stewardessę z RPA, którą zapamiętano z „zaraźliwego śmiechu” i „bezgranicznego współczucia”, znaleziono martwą w maszynowni zacumowanego jachtu o nazwie Far From It.
Ciało Paige było częściowo rozebrane i nosiło „widoczne ślady obrażeń”. Przy stewardessie znaleziono też mężczyznę, który jest podejrzanym w sprawie.
Paige Bell uznano za zmarłą na miejscu zdarzenia
3 lipca około godziny 13:00 czasu lokalnego policja przyjęła zgłoszenie dotyczące zaginięcia Paige Bell. Po wejściu na pokład 43-metrowego jachtu, na którym pracowała, znaleziono ją „nieprzytomną z widocznymi oznakami obrażeń” i natychmiast wezwano lekarza. Niestety młodą kobietę określaną przez tych, którzy ją znali jako „złotą dziewczynę”, uznano za zmarłą na miejscu zdarzenia.
Znaleziony przy Paige mężczyzna to 40-letni Brigido Munoz z Meksyku, który też pracował na jachcie. Aresztowano go i oskarżono w związku z jej śmiercią. Policja potwierdziła, że stewardessa „zaginęła na krótko” przed tym nim ją odnaleziono. Z doniesien wynika też, że miała „rany szyi” oraz obrażenia, które świadczą o próbach obrony.
Kontynuacja artykułu pod zdjęciem

Podejrzanego o morderstwo Brigido Munoza znaleziono z obrażeniami ręki, które prawdopodobnie powstały w wyniku próby samobójczej. Zanim postawiono mu formalne zarzuty trafił do szpitala na leczenie.
9 lipca Munoz stawił się w sądzie w Nassau. Odmówiono mu przyznania kaucji i aresztowano tymczasowo do kolejnej rozprawy w listopadzie. Zrozpaczona rodzina Paige również przybyła na Karaiby, aby skonfrontować się z mężczyzną.
Władze podejrzewają, że Paige Bell mogła paść ofiarą napaści seksualnej przed śmiercią, ponieważ jej ciało znaleziono częściowo nagie.
Jednakże, jak podaje New York Post, oskarżonemu mężczyźnie, postawiono dotychczas formalnie jedynie zarzut morderstwa.
Kontynuacja artykułu pod zdjęciem

Morderstwo stewardesy wstrząsnęło społecznością żeglarską
Morderstwo Paige Bell wstrząsnęło społecznością żeglarską i nie tylko, zwłaszcza na Harbour Island, znanej jako „plac zabaw miliarderów”, gdzie cumował jacht, na którym pracowała.
Na jachcie Far From It, którego wynajem kosztuje prawie 140 000 dolarów tygodniowo, pracuje dziewięcioosobowa załoga, a na jego pokładzie zmieści się do 10 gości. Zanim Paige dołączyła do załogi pracowała wcześniej (do końca 2024 roku) na jachcie motorowym Sweet Emocean.
Jej byli koledzy z pracy są wstrząśnięci. Jedna z osób wspomina ją jak „rodzinę”, pisząc: „Jej promienny duch, zaraźliwy śmiech i bezgraniczne współczucie wywarły niezapomniane wrażenie na każdym, kto miał szczęście ją poznać”.
Zrozpaczona rodzina Paige Bell zamieściła 4 lipca poruszający hołd:
Kontynuacja artykułu pod zdjęciem

„Z ciężkim sercem dzielimy się druzgocącą wiadomością, że wczoraj wieczorem dowiedzieliśmy się, że odebrano życie naszej pięknej Paige.
Jako rodzina robimy, co w naszej mocy, aby uporać się z tą niewyobrażalną stratą… Nie spoczniemy dopóki winni nie odpowiedzą za to przed sądem”.
Dokładne okoliczności śmierci Paige nadal są nieznane, a policja kontynuuje śledztwo.
Na GoFundMe uruchomiona zbiórkę ku pamięci Paige. Wsparcie napływa z całego świata. Do tej pory zebrano ponad 60 000 dolarów i kwota wciąż rośnie.
14 lipca Paige Bell miała skończyć 21 lat. Niestety zamiast tego stała się ofiarą zbrodni, po której jej bliscy szukają odpowiedzi, sprawiedliwości i spokoju pośród rozpaczy.
CZYTAJ TAKŻE:
Trey Dean Wright: 16-latek, którego „zwabiono” na śmierć
Przerażające zgłoszenie alarmowe w sprawie umierającej 10-latki