Syn nagle umiera w szpitalu: 4 dni później zapłakana pielęgniarka dzwoni do mamy

Wiele młodych par marzy o tym, aby założyć własną rodzinę. To właśnie dlatego Katie i Josh Butler skakali z radości, kiedy dowiedzieli się, że będą mieli dziecko.

A jednak ich nadzieje i plany legły w gruzach, zanim w ogóle zdążyli nacieszyć się rodzicielstwem.

Kiedy w 20 tygodniu ciąży Katie poddała się badaniu USG, okazało się, że coś jest nie tak. Lekarze nie umieli dokładnie określić na czym polega problem, ale byli pewni, że nie wszystko przebiega prawidłowo.

To wtedy dla pary rozpoczął się niezwykle ciężki czas… okres, podczas którego w ich życiu doszło do wielu zwrotów.

Kiedy na świat przyszedł Dewey, syn Katie i Josha Butlerów, czym prędzej został on przewieziony na oddział intensywnej terapii noworodków, gdzie lekarze walczyli o jego życie. Niestety nie udało się. Dewey odszedł po 132 dniach dzielnej walki. Jego serce nie wytrzymało próby chirurgicznego wprowadzenia do jego ciała sondy pokarmowej.

Oczywiście rodzice malca byli zdruzgotani. Wcześniej bardzo mocno wierzyli w to, że Deweyowi uda się zwyciężyć wszelkie przeciwności, w związku z czym wiadomość o jego śmierci spadła na nich jak grom z jasnego nieba.

Na zdjęciu rączka maleńkiego chłopca (prawdopodobnie Deweya) trzyma za palec Katie Butler
Facebook/ Katie Butler

„Czułam się winna, że miałam takie myśli, ale odczułam również niewielką ulgę, mój syn wreszcie odnalazł spokój, a ja jestem pewna, że jeszcze go spotkam” – powiedziała Katie podczas rozmowy z Caters News Agency.

Modlili się o siłę

Rodzice zwrócili się do Boga, aby dał im siłę na przetrwanie tej próby. Kiedy Katie i Josh przeżywali żałobę po swoim najcenniejszym skarbie, stał się cud.

Zadzwoniła do nich jedna z pielęgniarek z oddziału intensywnej terapii dla noworodków i powiedziała, że na piątym piętrze szpitala przebywa dziecko, które potrzebuje mamy i taty. Chłopiec imieniem Brax cierpiał z powodu licznych chorób i jego biologiczna rodzina nie była w stanie zapewnić mu opieki.

Katie i Josh nie wiedzieli czego się spodziewać, ale już cztery dni później poznali tego słodkiego malucha. Brax był wcześniakiem, który urodził się w 27 tygodniu ciąży. Miał 11 miesięcy i jak dotąd nigdy nie opuścił szpitala. Miał przewlekłą niewydolność oddechową, nadciśnienie płucne i musiał korzystać z rurki ułatwiającej oddychanie. Katie i Josh dowiedzieli się, że z czasem jego stan może się polepszyć.

Na zdjęciu znajduje się cała rodzina Burlerów - Katie, Josh, Brax i zdjęcie Deweya
Facebook/ Katie Butler

Para nie miała wątpliwości, co do tego, co chce zrobić. Zabrali Braxa do domu i zaopiekowali się nim. Kilka miesięcy później, kiedy przeszli przez całą procedurę, oficjalnie adoptowali chłopca.

„Kiedy przywieźliśmy go do domu, stan jego zdrowia zaczął się polepszać. Wciąż potrzebuje tlenu, ale jego zdolności motoryczne i sposób przyjmowania jedzenia tak bardzo się polepszyły. Zna nas, uśmiecha się do nas i potrafi nas rozpoznać. Nasza rodzina jest do niego bardzo przywiązana. Mieliśmy w sobie wiele miłości z powodu Dewey’a, a teraz chcemy tę miłość przelać na Braxa.”

Katie i Joshowi życzymy pociechy z małego Braxa. To, co przytrafiło się Dewey’owi, jest bardzo smutne. Rodzice na pewno nigdy o nim nie zapomną. Na szczęście dla tej rodziny dość szybko pojawiło się światełko w tunelu. Przybyło do nich w postaci innego, niewinnego dzieciątka, które potrzebowało ich pomocy.

Udostępnij tę historię, jeśli wierzysz w bożą pomoc. Jeśli wierzysz, że to Bóg zesłał im tego maleńkiego aniołka wtedy, kiedy najbardziej potrzebowali dziecka.

 

Czytaj więcej na temat...