
Często jest tak, że chcemy robić jak najwięcej zdjęć tym, których kochamy, póki jeszcze są z nami. W końcu zmienna, nieprzewidywalna, a czasem okrutna natura życia sprawia, że nigdy nie wiemy, ile wspólnego czasu nam pozostało.
W dzisiejszych czasach zdjęcia i nagrania wideo to podstawowe pamiątki, dzięki którym możemy wspominać zmarłych. Pomagają nam w przeżyciu żałoby i prowadzą do refleksji nad osobą, którą straciliśmy: kim była, co robiła, co sprawiało, że była po prostu sobą.
Można sobie tylko wyobrazić, jak słodko-gorzkie są zdjęcia, które przechowuje rodzina zmarłego nastolatka Johna DeReggiego. We wrześniu 2015 roku John pozował do zdjęć ze swoją dziewczyną i jej siostrą bliźniaczką, kiedy tragiczny zbieg okoliczności odebrał mu życie.
Jak wynika z doniesień trójka 16-latków była zaangażowana w projekt fotograficzny, kiedy wybrali się na tory kolejowe na prowincji w stanie Maryland.
Ideą tego projektu było wykonanie serii inspirujących zdjęć wpisujących się w temat: „młodość i droga, która przed nami”.
Kontynuacja artykułu pod zdjęciem

Zdjęcia na torach kolejowych zakończyły się tragedią
W tym celu John i jego dziewczyna tańczyli na pustych torach, podczas gdy jej siostra bliźniaczka robiła im zdjęcia.
Jednak cała trójka zbyt późno zdała sobie sprawę, że stoją na torach, po których pędzi w ich kierunku pociąg Amtrak z prędkością ponad 110 km/h. Pęd powietrza wywołany przez pociąg zepchnął siostry z torów, ale John nie miał tyle szczęścia. Pomimo desperackiej próby zeskoczenia z torów, John został zmiażdżony przez 200-tonową lokomotywę.
Matka Johna, Christine DeReggi, dowiedziała się o śmierci syna od jego dziewczyny, która była świadkiem śmierci nastolatka.
W rozmowie z ABC News Christine powiedziała wówczas: „Uwielbiał dreszczyk emocji. Nie był lekkomyślny, ale zdecydowanie kochał przygody. Uwielbiał się śmiać. Kochał odczuwać lekki strach”.
Kontynuacja artykułu pod zdjęciem

Odnośnie dziewczyny swojego syna i jej bliźniaczej siostry Christine powiedziała: „Po prostu udało im się uciec. Doszło niemal do potrójnej tragedii… Widziały to, wszystko stało się tak szybko, że też prawie zostały wciągnięte pod pociąg. Tak blisko były”.
„Najwyraźniej pociąg był znacznie szerszy od torów. Nie wiem, jak daleko odskoczył, próbując uciec, ale mu się to nie udało”.
Na zakończenie Christine dodała: „Chwile przed śmiercią mojego syna były piękne. Był spokojny i szczęśliwy. Widać, że po prostu realizowali razem wspaniały projekt”.
Spoczywaj w pokoju Johnie DeReggi.
CZYTAJ TAKŻE:
Trzy przyjaciółki zrobiły selfie przed śmiercią