Wszyscy ludzie są wyjątkowi i piękni tacy, jacy są. Ale niektórzy wyróżniają się od innych bardziej i to już od samego początku swojego życia.
Po tym jak Toneka Rogers Robinson wraz z mężem Justinem stracili pierwsze dziecko, strasznie bali się, że coś może się także stać z ich kolejnym dzieckiem, gdy kobieta ponownie zaszła w ciążę.
Gdy ich córka przyszła na świat, rodzice byli zszokowani jej wyglądem. Teraz pragną dzielić się wiedzą na temat jej rzadkiej choroby.
Zostanie rodzicem to wielkie wydarzenie w życiu każdego człowieka.
Gdy dziecko przychodzi na świat, staje się najważniejszą osobą w naszym życiu. I choć będzie podejmować później różne decyzje, to jako rodzice będziemy je wspierać i robić wszystko, aby jego życie było udane.
Jako rodzice mamy obowiązek nauczyć dziecko wszystkiego. Nie chodzi tu jednak tylko o nauczenie dziecka chodzenia i mówienia, ale także tego, aby było dumne z tego, jakie jest.
Choć wszyscy jesteśmy inni, to jesteśmy tak samo piękni, niezależnie od tego skąd pochodzimy i jak wyglądamy.
Gdy Toneka Rogers Robinson wraz z mężem Justinem spodziewali się dziecka, wszystko przebiegało normalnie.
Niestety z czasem okazało się, że wystąpiły pewne komplikacje. Toneka musiała urodzić przedwcześnie, a jej córka tego nie przeżyła.
Wielka rozpacz
Ich córeczka urodziła się w 28 tygodniu ciąży, a jej stan był krytyczny. Wkrótce po przyjściu na świat dziewczynka zmarła.
Gdy para ponownie spodziewała się dziecka, strasznie bali się, czy tym razem wszystko będzie dobrze.
Niczego innego nie pragnęli jak tego, aby ich dziecko było po prostu zdrowe.
Podczas wszystkich rutynowych badań lekarze zapewniali ich, że dziecko rozwija się prawidłowo i nie ma powodów do zmartwień. Nic nie wskazywało na problemy.
Tymczasem gdy ich córeczka Jireh przyszła na świat zarówno lekarze jak i rodzice byli zszokowani jej wyglądem.
Całe ciało dziewczynki było pokryte czarnymi plamami.
Lekarze stwierdzili jednak, że nie ma się czym przejmować, ponieważ to tylko znamiona, a ogólny stan zdrowia dziewczynki jest bardzo dobry.
Jireh urodziła się w 38 tygodniu przez zaplanowane cesarskie cięcie. „Mój mąż zobaczył ją od razu, gdy lekarze ją wyjęli. Powiedział tylko: Co ona ma na twarzy? i zaniemówił” – powiedziała Toneka w rozmowie z Daily Mail.
„Serce mi prawie stanęło. Dopiero co straciliśmy dziecko, ale na szczęście lekarz szybko powiedział, że to tylko znamiona i naszą córeczkę nic nie boli. Wtedy się rozluźniłam.”
„Gdy powiedział, że to znamiona, to już nie miało dla mnie znaczenia. Najważniejsze było to, że nie było zagrożenia życia. A tak się martwiłam, że mogę stracić kolejne dziecko. Gdy mąż położył mi ją na klatce piersiowej, wszystko było tak jak należy.”
Rzadka choroba
U Jireh zdiagnozowano rzadką chorobę skóry – wrodzone znamiona melanocytowe.
Wrodzone znamiona melanocytowe to łagodny rozrost melanocytów. Występują u 1% urodzonych dzieci. Choroba nie jest groźna dla życia.
Wrodzone znamię melanocytowe powstaje między 5. a 24. tygodniem ciąży. Te łagodne zmiany rozrostowe mogą być umiejscowione w dowolnym obszarze ciała, przy czym najczęściej występują na tułowiu, nieco rzadziej na skórze kończyn i głowy.
Rodzice Jireh postanowili założyć córce konto na Instagramie, aby dzielić się z innymi informacjami o tej rzadkiej chorobie.
Duży odzew w sieci
Na początku rodzice założyli to konto z myślą o swoich najbliższych, jednak bardzo szybko stało się ono bardzo popularne.
Dziś małą Jireh obserwuje już ponad 44 tys. osób. Ludzie są zachwyceni tą wyjątkową dziewczynką.
Dzieląc się swoją historią rodzice chcą nie tylko uświadomić więcej osób o istnieniu tej rzadkiej przypadłości, ale chcą także pokazać ludziom, że powinniśmy się akceptować takimi, jacy jesteśmy. Każdy zasługuje na szacunek, niezależnie od tego, jak wygląda.
„Nie martwię się o nią, ponieważ teraz są inne czasy. Gdyby to przytrafiło się nam, to wtedy pewnie byłoby inaczej. Rozmawialiśmy już z rodzicami kilku innych dzieci z tą chorobą i wymieniliśmy się doświadczeniami. Nasza córka na pewno nie będzie się czuła wyrzutkiem” – powiedziała Toneka.
„Na pewno pojawią się pod jej adresem jakieś negatywne komentarze, ale z naszą pomocą i wsparciem na pewno będzie w stanie je zignorować.”
„Nazywam ją piękna, bo dla mnie taka jest. Kocham jej skórę i codziennie jej to mówię. Nauczę ją, że nie ważne co o niej myślą inni, najważniejsze jest to, co ona sama myśli o sobie. Pewność siebie jest najważniejsza.”
„Większość dorosłych pyta nas o jej chorobę, gdy ją zobaczą, a my nie widzimy w tym problemu, aby im o niej opowiedzieć.”
Dobrze powiedziane. Toneka ma rację. Każdy jest wyjątkowy i piękny na swój sposób!
Udostępnij ten artykuł, jeśli się zgadzasz!