Z jednego urzędowego pisma wybuchła jedna z największych awantur o ochronę zdrowia od lat. Z dokumentu Ministerstwa Zdrowia do Ministerstwa Finansów wynika, że w 2026 roku wydatki NFZ miałyby zostać obniżone o ok. 10,3–10,4 mld zł. Cena: limity u specjalistów, mniej darmowych leków dla dzieci i seniorów, mniej badań obrazowych i koniec programu „Dobry posiłek w szpitalu”. Rząd tłumaczy, że to „tylko propozycje”, opozycja i lekarze mówią wprost o oszczędzaniu na chorych.
Co jest w „tajnym piśmie”
Sprawę nagłośnił wyciek pisma minister zdrowia Jolanty Sobierańskiej-Grendy do ministra finansów Andrzeja Domańskiego z 29 października 2025 r. Dokument zawiera listę zmian, które miałyby obniżyć koszty NFZ w 2026 roku o ponad 10,3 mld zł.
Jak opisuje serwis prawny Infor, propozycje obejmują m.in. ograniczenia w poradniach specjalistycznych, cięcia w programie darmowych leków dla dzieci i seniorów, w badaniach tomografii i rezonansu oraz rezygnację z finansowania programu „Dobry posiłek w szpitalu”.
Portal Niepelnosprawni.pl przypomina, że pismo było odpowiedzią na odmowę zatwierdzenia przez ministra finansów planu finansowego NFZ: bez korekt i dodatkowych źródeł finansowania w 2026 r. w kasie funduszu miałoby zabraknąć ok. 23 mld zł.
Gdzie rząd szuka oszczędności – główne punkty
1. Limity w poradniach specjalistycznych (AOS)
Resort zdrowia proponuje przywrócenie limitów na świadczenia w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej (AOS) – z wyjątkiem wizyt pierwszorazowych i części zabiegów.
Według wyliczeń cytowanych przez TVN24 i Niepelnosprawni.pl, samo ponowne „nolimitowanie” większej części porad ma dać ok. 4,9 mld zł oszczędności w 2026 r.
W praktyce oznacza to powrót do dobrze znanego scenariusza:
„w tym roku limit już wyczerpany, proszę spróbować w następnym”.
Dla pacjenta to po prostu dłuższe kolejki i częstsza konieczność płacenia prywatnie.
2. Mniej operacji zaćmy i badań obrazowych
Drugi blok to diagnostyka i zabiegi:
- ograniczenie finansowania operacji zaćmy do poziomu kontraktów z I kwartału 2025 r.,
- przywrócenie limitów na tomografię komputerową i rezonans magnetyczny – także do poziomu z początku 2025 r.
Jak wylicza Medonet, samo ograniczenie badań TK i MRI miałoby dać ok. 1,3 mld zł oszczędności, a korekta w operacjach zaćmy – kolejne setki milionów.
Czyli: mniej badań w ramach NFZ, dłuższe czekanie na zabieg i większe obciążenie prywatnych pracowni.
3. Cięcia w darmowych lekach dla dzieci i seniorów
Na celowniku znalazła się też lista D – bezpłatne leki dla dzieci do 18 r.ż. i seniorów 65+.
Jak podaje Rynek Zdrowia oraz ABC Zdrowie, część preparatów miałaby zostać z listy wykreślona lub objęta częściową odpłatnością. Szacowane oszczędności to ok. 1,5 mld zł rocznie.
Dla konkretnego pacjenta oznacza to:
- senior z nadciśnieniem, cukrzycą czy POChP – zamiast 0 zł za opakowanie, kilkadziesiąt zł miesięcznie,
- rodzic dziecka z chorobą przewlekłą – rachunki w aptece większe o setki złotych rocznie.
4. Koniec „Dobrego posiłku w szpitalu”
Na liście oszczędności znalazł się także program „Dobry posiłek w szpitalu”, który poprawiał jakość żywienia pacjentów.
Według wyliczeń przytaczanych przez Medonet i serwis Alert Medyczny, nieprzedłużenie pilotażu i niewpisanie programu na stałe do koszyka świadczeń ma dać ok. 900 mln zł oszczędności.
Oficjalnie resort zdrowia zapowiada wprowadzenie „jednolitych standardów żywienia” w innym modelu finansowania. W odbiorze społecznym i wśród personelu pojawia się jednak prosty przekaz:
„znowu każą oszczędzać na jedzeniu dla chorych”.
5. Wynagrodzenia i inne „korekty systemowe”
W dokumentach, do których dotarły branżowe media, pojawiają się również propozycje:
- przesunięcia w czasie wejścia w życie kolejnych podwyżek minimalnych wynagrodzeń w ochronie zdrowia (z połowy 2026 na później),
- zmian w zasadach staży podyplomowych lekarzy,
- innych technicznych modyfikacji wycen i kontraktów.
Jak pisze Puls Medycyny, wszystkie te elementy razem mają „domknąć” brakujące miliardy po stronie NFZ.
Co to wszystko znaczy dla zwykłego pacjenta?
Jeżeli te propozycje w większym stopniu weszłyby w życie, z perspektywy pacjenta wygląda to tak:
- więcej czekania – do kardiologa, endokrynologa czy ortopedy, bo poradnie znów wrócą do sztywnego pilnowania limitów,
- mniej badań na NFZ – tomografia czy rezonans częściej tylko prywatnie, jeśli ktoś nie chce czekać miesiącami,
- dłuższe terminy operacji zaćmy – choroby, która realnie odbiera samodzielność głównie osobom starszym,
- wyższe rachunki w aptece – dla części seniorów i rodziców przewlekle chorych dzieci,
- gorszy standard żywienia w wielu szpitalach, jeśli po zakończeniu pilotażu nie uda się wprowadzić realnego finansowania „dobrego posiłku” w nowej formule.
Jednym zdaniem: mniej za te same (albo większe) pieniądze – i to kosztem czasu i zdrowia pacjentów.
„Brutalne oszczędności na pacjentach” – reakcje lekarzy i opozycji
Publikacja fragmentów pisma wywołała natychmiastową reakcję środowisk medycznych i opozycji.
Była minister zdrowia Katarzyna Sójka oceniła w rozmowie cytowanej przez „Gazetę Lekarską”, że mamy do czynienia z „brutalnymi oszczędnościami na pacjentach” i „cofaniem reformy skracania kolejek”.
Politycy PiS mówią wprost o „okradają pacjentów w biały dzień”. Poseł Janusz Cieszyński, który jako jeden z pierwszych ujawnił treść pisma, napisał na Facebooku, że rząd „zabiera ponad 10 mld zł z leczenia” – co szeroko cytowały media.
Organizacje pacjentów przypominają, że:
- program darmowych leków dla seniorów był jednym z najważniejszych odciążających rozwiązani dla osób o niskich emeryturach,
- zniesienie limitów na badania obrazowe i zaćmę realnie skróciło kolejki i poprawiło jakość życia tysięcy chorych.
W serwisie ABCZdrowie eksperci ostrzegają, że „każdy odcięty lek, każdy przesunięty zabieg i każde mniej wykonane badanie to realny, ludzki koszt – czasem liczony w latach życia w chorobie”.
Co na to rząd? „Żadne decyzje jeszcze nie zapadły”
Rząd odpowiada, że mówimy o katalogu możliwych wariantów, a nie o przyjętym planie cięć.
Rzecznik rządu Adam Szłapka w rozmowie przytaczanej przez Rynek Zdrowia podkreślił, że „żadne decyzje w sprawie ograniczeń nie zapadły”, a Ministerstwo Zdrowia zostało zobowiązane do przedstawienia różnych scenariuszy, jak domknąć budżet NFZ przy ogromnej luce finansowej.
Samo Ministerstwo Zdrowia, w stanowisku cytowanym przez Niepelnosprawni.pl, tłumaczy, że:
- luka w finansowaniu NFZ w 2026 r. sięga 23 mld zł,
- bez reform po stronie przychodów (np. zmiany składki) i wydatków fundusz będzie się zadłużał,
- pismo do ministra finansów jest „materiałem roboczym”, pokazującym, jakie byłyby skutki różnych wariantów.
Nie ma jednak jasnej odpowiedzi, które z propozycji są „nie do ruszenia”, a które rząd uznaje sam z góry za zbyt bolesne społecznie.
Co dalej? Trzy możliwe scenariusze
Na dziś na stole leżą w praktyce trzy opcje – żadna nie jest bezbolesna:
- Twarde cięcia po stronie świadczeń
Czyli dokładnie to, co widać w piśmie: limity, mniej leków, mniej badań, mniej operacji.
Skutek – formalne domknięcie budżetu kosztem chorych. - Dodatkowe pieniądze do NFZ
Np. przez zmianę zasad finansowania, zwiększenie składki, dopłaty z budżetu czy nowe daniny „oznakowane” na zdrowie.
Skutek – uniknięcie najbardziej dotkliwych cięć, ale politycznie trudna decyzja (nikt nie lubi słowa „podwyżka”). - Mieszanka obu podejść
Najbardziej prawdopodobny scenariusz: część cięć wejdzie (np. korekty listy darmowych leków), część zostanie złagodzona lub odsunięta w czasie, a resztę pokryją dodatkowe środki z budżetu.
I najważniejsze pytanie: kto za to zapłaci?
Na końcu tej historii zawsze jest konkretny człowiek:
- emerytka, która zamiast pójść na badanie za miesiąc, usłyszy termin „za 8–10 miesięcy”,
- dziecko z chorobą przewlekłą, którego rodzice nie będą już w stanie wykupić wszystkich leków bez wybierania „co w tym miesiącu odpuścimy”,
- pacjent z mniejszej miejscowości, który po raz kolejny usłyszy, że „limit badań w tym roku już się wyczerpał”.
Tajne pismo już nie jest tajne. To, co w nim zapisano, pokazuje jasno, że dziura w finansach NFZ jest faktem – i że ktoś za nią zapłaci: albo pacjenci w kolejce, albo podatnicy, albo jedno i drugie jednocześnie.
Pytanie nie brzmi już „czy trzeba coś zrobić”, tylko kto weźmie na siebie polityczną odpowiedzialność za to, jak będzie wyglądało leczenie w Polsce od 2026 roku.
Czytaj także:
Mężczyźni są zszokowani, gdy poznają prawdę o „szwie” u podstawy moszny
Prawda o kremacji: co się dzieje i jaki wpływ ma to na duszę