
Lucie Morris-Marr była zdrową i aktywną 44-letnią matką dwójki dzieci. Wielokrotnie nagradzana dziennikarka śledcza mieszkająca w Australii właśnie opublikowała swoją pierwszą książkę. Opisała w niej nadużycia w Kościele katolickim. Miała wyruszyć w trasę promującą książkę. Nagle wszystko się zmieniło.
„Byłam wniebowzięta” – powiedziała Lucie w wywiadzie dla Nine to Noon . „Moja książka właśnie się ukazała. Zapraszano mnie na festiwale i przemówienia. Byłam naprawdę podekscytowana i szczęśliwa, a potem wszystko to zostało anulowane i poczułam, że moja tożsamość została anulowana”.
Lekarze przekazali szokującą nowinę w 2019 roku: u Lucie stwierdzono raka jelita grubego w czwartym stadium.
Diagnozę postawiono po roku nasilającego się bólu i błędnej diagnozie uchyłkowatości. Kiedy w końcu miała kolonoskopię, było już późno na mało inwazyjne leczenie. Rak rozprzestrzenił się już na wątrobę.
Ciąg dalszy pod zdjęciem

Szukam odpowiedzi
Lucie nie paliła. Nie była otyła. Rzadko piła i stosowała dietę bogatą w błonnik. Jak to się stało?
„Zanim zdiagnozowano u mnie chorobę, myślałam, że jestem stosunkowo zdrowa – piłam bardzo mało alkoholu, często jeździłam na rowerze, pływałam i zawsze jadłam owoce, sałatki i warzywa tak dużo, jak to możliwe. Ale czy byłam konsekwentna? Niezupełnie” – powiedziała dla Primer.
Gdy leczenie było w toku, a czas spędzała w domu, zaczęła szukać. Jako dziennikarka nie mogła tak po prostu zaakceptować swojego losu. Potrzebowała odpowiedzi. A to, co odkryła, wprawiło ją w przerażenie.
„Wciąż pojawiało się tylko przetworzone mięso i jego związek z rakiem jelita grubego” – powiedziała.
Myślała o swoich nawykach. „Zaczęłam mówić: 'Lubiłam prosciutto na melonie na deskach wędlin, jadłam też kiełbaski w Bunnings’ i zaczęłam myśleć, że tak, to było w mojej diecie”.
„Gdzie były etykiety ostrzegawcze?”
Pepperoni w piątki, prawie kilogram szynki co roku na Boże Narodzenie, kanapki z bekonem na kempingach — wszystko to było częścią jej życia. To się sumowało.
„Do dziś nie twierdzę, że to było przyczyną mojego raka jelita grubego, bo nigdy się tego nie dowiem. Jest wiele innych czynników, które mogą być tego przyczyną. Ale zacząłem myśleć: „Spójrz, jest w kadrze, to jeden z podejrzanych” i po prostu poczułam z tego powodu wielką złość”.
Jej gniew przerodził się we frustrację.
„Gdzie były etykiety ostrzegawcze? Gdzie były kampanie zdrowotne? Nie zaczynam tej paniki związanej z jedzeniem, ale ktoś musi to nagłośnić”.
Badania Lucie ujawniły to, czego wielu nadal nie wie: w 2015 r. Światowa Organizacja Zdrowia zaklasyfikowała przetworzone mięso jako substancję rakotwórczą grupy 1 — obok tytoniu i azbestu. Według badań, które przejrzeli, każda 50-gramowa porcja przetworzonego mięsa dziennie — około dwóch plastrów bekonu — zwiększa ryzyko zachorowania na raka jelita grubego o 18%.
Chociaż dorośli Amerykanie jedzą mniej czerwonego mięsa niż 18 lat temu, spożycie przetworzonego mięsa się nie zmieniło. I nadal stanowi około jednej czwartej całego czerwonego mięsa i drobiu spożywanego w USA każdego roku. W rzeczywistości przeciętny Amerykanin nadal zjada około 284 gramów nieprzetworzonego czerwonego mięsa i 187 gramów przetworzonego mięsa tygodniowo — znacznie więcej niż zalecane wytyczne zdrowotne.
Widzisz je wszędzie
Ironia losu uderzyła mocno w szpitalnym pokoju po operacji. Po przeżyciu 12-godzinnej resekcji wątroby — ostatniej desperackiej próby usunięcia raka z jej ciała — Lucie obudziła się na oddziale intensywnej terapii.
Obok niej, na szpitalnej tacy, leżała kanapka: biały chleb i tania, cienka szynka w plastikowym opakowaniu.
„Widzisz je wszędzie” – powiedziała. „Szczególnie w szpitalach i stołówkach szkolnych”.

Oszołomiona, poprosiła o spotkanie z kierownikiem działu cateringu.
„Zapytałam go, czy wiedział, że przetworzone mięso jest powiązane z rakiem jelita grubego według Światowej Organizacji Zdrowia” – powiedziała. „Nie wiedział. Powiedziałam mu, że „dlatego tu jestem”.
Lucie przekuła teraz swój ból w cel. Jej nowa książka, Processed , jest zarówno osobistym świadectwem, jak i głębokim badaniem. W niej dzieli się wiedzą, swoją historią i tym, co wszyscy powinniśmy wiedzieć o mięsie, które spożywamy okazjonalnie.
Wiadomość od Lucie
Wciąż dochodzi do siebie po ratującym życie przeszczepie wątroby. Dziś Lucie jest wolna od raka. To cud, którego nie bierze za pewnik.
„Dla kogoś, u kogo ponad pięć lat temu zdiagnozowano raka jelita grubego w czwartym stadium… kiedy dowiadujesz się, że jest on również w wątrobie, jest to diagnoza terminalna. Siedzenie tutaj i mówienie, że jestem wolna od raka, to cud”.
Przesłanie Lucie nie dotyczy strachu – dotyczy bycia poinformowanym.
„Mówię też w książce, że to twoje ciało, twoje zasady. Nie jestem dietetykiem, nie do mnie należy mówienie ludziom, co mają jeść. Chcę tylko, żeby ludzie byli poinformowani… a potem sami podejmowali decyzje”.
Teraz zamienia wędliny na ekologicznego kurczaka, ser, pieczarki lub halloumi.
„To po prostu działa świetnie” – mówi o swoich nowych nawykach.
Jednak nigdy nie zapomni chwili, gdy jej ulubiona kanapka — ta, którą każdy zjada bez zastanowienia — nagle stała się podejrzanym w jej własnej historii przetrwania ciężkiej choroby.
CZYTAJ WIĘCEJ
Gwiazda filmów dla dorosłych opowiada o „idealnym” rozmiarze
Babcia, która ma całe ciało pokryte tatuażami zdradza jak wyglądała dekadę temu