Pracownik portu wchodzi do toalety i zamiera, gdy widzi co skrywa się w środku

W portowym mieście Port Elizabeth pracownik doków doznał szoku, po tym gdy wszedł do pracowniczej toalety.

Wewnątrz znajdował się skulony kłębek futra, który z pozoru wydawał się być nieruchomy. Jednak nagle zaczął warczeć…

To tego zdarzemia doszło na początku sierpnia, gdy pracownik doków miał w pracy krótką przerwę na skorzystanie z toalety.

Leżał nieruchomo

Pracownik po otwarciu drzwi do toalety nagle zamarł. W środku za sedesem znajdowała się niezidentyfikowana kula futra.

Kontynuacja artkułu pod zdjęciem

zwierzę siedzi schowane za toaletą
Zdjęcie: Facebook

Jedyne co dało się zauważyć to futro. Po chwili mężczyzna usłyszał warczenie. Wtedy robotnik zdał sobie sprawę z czym ma do czynienia. To był karakal.

Kontynuacja artkułu pod zdjęciem

dziki kot
Zdjęcie: Facebook

Karakal wygląda podobnie do rysia, ale w rzeczywistości nie są blisko spokrewnieni. Ten dziki kot może osiągać około 65 centymetrów długości i ważyć do 20 kilogramów. Występuje w Azji, na Półwyspie Arabskim i w Afryce. 

Zatrzasnął drzwi

Widząc dzikiego kota pracownik w panice zatrzasnął drzwi i natychmiast wezwał pomoc. Osobą, która zajęła się sprawą był Arnold Slabbert, który pracuje w regionie ratując dzikie zwierzęta.

Slabbert jest przyzwyczajony do ratowania dzikich zwierząt, które zbłądziły, ale nigdy wcześniej nie musiał ratować karakala, ponieważ rzadko widuje się go na zamieszkałych obszarach.

„W porcie jest tyle statków i kontenerów, że mogłoby się wydawać, że to ostatnie miejsce, w którym pojawi się karakal. To absolutnie niewiarygodne, że nikt go nie zauważył w trakcie prac prowadzonych w porcie, który jest otwarty 24 godziny na dobę – powiedział Slabbert dla The Dodo.

Kontynuacja artkułu pod zdjęciem

dziki kot skrywa się przy toalecie
Zdjęcie: Facebook

Wrócił na wolność

Najprawdopodobniej biednego karakala pogonili ludzie i ten przeniósł się na teren portu.

Na szczęście po wielu wysiłkach Slabbertowi udało się schwytać karakala i umieścić go w klatce.

Niecałe pół godziny później Slabbert wypuścił zwierzę na wolność, czyli tam gdzie jego miejsce.

„Był bardzo zdenerwowany i widać było, jak bardzo był zdezorientowany” – powiedział Slabbert dla The Dodo.

Jakie to szczęście, że są miłośnicy zwierząt, którzy w ten sposób ratują zwierzęta! Teraz naciśnij przycisk UDOSTĘPNIJ, aby Twoi znajomi też mogli to zobaczyć!

Czytaj także:Na pierwszy rzut oka wygląda to jak zwykłe zdjęcie – ale przy bliższym przyjrzeniu się, można się wystraszyć

Słoń zawzięcie goni mężczyznę na rowerze – po chwili staje się jasne, że miał ku temu poważny powód

 

Czytaj więcej na temat...