Sytuacje, kiedy zaginie pies, zawsze należą do trudnych. Szuka się go wszędzie, gdzie tylko się da, zastanawiając się gdzie jest i co robi.
Jednak niedawno jedna z takich historii zakończyła się szczęśliwe, choć niespodziewanie. Stało się to po tym, jak właścicielka zaginionego psa dowiedziała się, że ten żyje i w dodatku znalazł sobie nowe zajęcie.
Tilly to dwuletni pies rasy border collie. Jego właścicielką jest Linda Oswald i jej rodzina z Idaho. Ostatnio samochód z członkami rodziny miał zderzenie z innym samochodem na autostradzie. Wtedy to Tilly została rzucona na tył samochodu, a z niego wypadła na zewnątrz – poinformowało Spokesman-Review.
Nerwowa sytuacja
Przerażona Tilly uciekła. Pomimo poszukiwań, nigdzie w okolicy jej nie było, co jeszcze bardziej pogorszyło sytuację. „Po prostu co dziennie płakałam” – powiedziała Oswald w rozmowie z Spokesman-Review. „To było z mojej strony niepoważne, ale wobec swoich zwierzaków jest się tak emocjonalnym”.
Rodzina szukała psa przez dziesięć godzin, ale potem musiała wrócić do domu. Poszukiwania kontynuowano w mediach społecznościowych. Post o Tilly był szeroko udostępniany wśród okolicznych mieszkańców.
Mijały dni i nie było żadnych informacji o zaginionym psie. Okazało się jednak, że instynkt Tilly zaprowadził ją w szczególne miejsce.
Tilly trafiła na farmę… i wypasała owce!
Travis Potter, który prowadzi farmę ze swym rodzeństwem, zauważył, że z pastwiska wydostało się kilka owiec i był z nimi nieznany pies.
„Myślę, że ten pies próbował je zaganiać” – powiedział Travis.
Tilly tak bardzo zaangażowała się w nowe zajęcie, że zrobiła to praktycznie niezauważenie. Właściciele farmy niemal pomyśleli, że jest jednym z ich owczarków australijskich, ale kolor sierści nie do końca się zgadzał.
Jednak po bliższym przyjrzeniu się zdali sobie sprawę, że to zaginiony pies, którego widzieli w mediach społecznościowych.
Właściciele farmy nawiązali więc kontakt z Oswaldami i Tilly wreszcie wróciła do domu. Była spragniona i zmęczona, ale poza tym bezpieczna i zdrowa.
Psy rasy Border Collie od zawsze były hodowane po to, by zaganiać zwierzęta. Nie jest więc w tym nic dziwnego, że instynkt Tilly obudził się w niej, gdy zawędrowała na farmę.
Właściciele Tilly nie są tym zaskoczeni, od początku dostrzegali w niej ten instynkt.
„Zagania wszystko co możliwe” – powiedziała Linda Oswald w wywiadzie dla gazety. „Idąc do parku dla psów, próbuje zebrać ludzi w jedną grupę”.
Cieszymy się, że Tilly jest w domu cała i zdrowa. Można powiedzieć, że odkryła swoje powołanie, przez ten czas,gdy jej nie było!
Podziel się tą wspaniałą historią z innymi!