Spektakularne porody w szczególny sposób wzbudzają zainteresowanie wśród ludzi.
Mając to na uwadze, wydaje się więc, że im więcej dzieci urodzi jedna matka, tym więcej uwagi poświęca się jej porodowi.
Nic więc dziwnego, że niesamowita historia Gosiame Thamary Sithole rozprzestrzeniła się po internecie lotem błyskawicy i stała się bardzo popularna latem 2021 roku.
Jednak, kiedy urzędnicy zaczęli interesować się tą niezwykłą sprawą, odkryli, że coś jest nie tak. Z chwilą, gdy wyjawiono prawdę wywołało to kontrowersje, które utrzymują się do dziś. …
W czerwcu 2021 roku serwis informacyjny Pretoria News ogłosił, że 37-letnia Gosiame Thamara Sithole urodziła 10 dzieci w szpitalu akademickim Steve Biko w RPA.
Według dziennikarza Pieta Rampedi, który napisał pierwszy artykuł o Gosiame, informacje o mnogiej ciąży pojawiły się 7 czerwca.
Według informacji zawartych w Pretoria News, Gosiame Thamara Sithole rodząc 10 dzieci pobiła Światowy Rekord Guinnessa. Pani Sithole i jej partner Teboho, z robotniczego miasteczka w prowincji Gauteng, niedaleko Johannesburga, byli zszokowani, gdy w trakcie badania okazało się, że spodziewają się ósemki dzieci.
Takie historie budzą emocje
Nic dziwnego, że ich historia trafiła na pierwsze strony gazet i była relacjonowana przez znane serwisy informacyjne na całym świecie, choćby takie, jak BBC. Wiele osób było zachwyconych tą niesamowitą historią, w końcu nie codziennie czyta się o mnogich ciążach!
Można było łatwo dać ponieść się emocjom czytając o dzieciach Gosiame, znanych również jako „Tembisa 10”. Oryginalny artykuł z Pretoria News, gazety założonej w 1898 roku, był pełen szczegółów. Wszystko wydawało się mieć swoje uzasadnienie. Według opublikowanych informacji Gosiame urodziła przez cesarskie cięcie siedmiu chłopców i trzy dziewczynki. Stwierdzono również, że jej ciąża była naturalna, a nie wynikiem leczenia bezpłodności.
„Jestem zszokowana tą ciążą. Na początku było ciężko. Byłam chora. To było dla mnie trudne. Nadal jest ciężko, ale jestem już do tego przyzwyczajona. Nie czuję już bólu, ale nadal jest dość ciężko. Po prostu modlę się do Boga, aby pomógł mi zachować wszystkie moje dzieci w zdrowiu i żebym ja i moje dzieci wyszliśmy z tego żywi. Byłabym z tego niezmiernie szczęśliwa” – powiedziała Sithole dla Pretorii News w czerwcu 2021 roku.
Nic więc dziwnego, że ta historia stała się popularna, zyskując wiele uwagi i rozgłosu na całym świecie. Według BBc darowizny, które wpłynęły na pomoc parze wyniosły 70 000 dolarów.
Jest tylko jeden problem. Ta niewiarygodna historia okazała się nieprawdą.
Według urzędników ta mnoga ciąża nigdy nie miała miejsca.
Z chwilą, gdy zrobiło się głośno o „Tembisa 10”, rząd prowincji Gauteng rozpoczął dochodzenie w tej sprawie. Ludzie nabrali podejrzeń, bo Pretoria News początkowo nie podało nazwy szpitala, w którym miały urodzić się dzieci.
Ustalenia w sprawie
25 czerwca rząd prowincji Gauteng wydał oświadczenie, w którym stwierdzono, że „dokładnie sprawdzono wszystkie szpitale w prowincji w celu ustalenia prawdziwości tych informacji”.
Ustalono, że „żaden ze szpitali w prowincji, zarówno państwowych, jak i prywatnych, nie posiadał w swoich rejestrach takiego porodu”. Co więcej, śledztwo władz zawierało kilka kompromitujących szczegółów.
Na przykład taki, że 37-letnia kobieta z RPA nie była nawet w ciąży. Pracownicy socjalni odnaleźli ją i zabrali do szpitala, a testy wykazały, że Sithole nie była w ogóle w ciąży w ostatnim czasie.
„Lekarze ustalili, że pani Sithole nie urodziła żadnych dzieci w ostatnim czasie” – poinformowali urzędnicy prowincji Gauteng.
Wiele osób zaczęło zadawać sobie pytanie, po co wymyślać taką historię? Kto na tym skorzystał?
Władze nie podały, dlaczego doszło do takiej sytuacji, ale poinformowano, że 37-letnia kobieta otrzymała wsparcie medyczne, psychologiczne i społeczne, aby udzielić jej porady, której może potrzebować.
Na tym historia pewnie by się skończyła, ale sprawy przybrały po raz kolejny zaskakujący obrót.
Dziennikarz, który ujawnił wiadomość o sensacyjnym porodzie, napisał artykuł uzupełniający po tym, jak władze ogłosiły wyniki śledztwa. Wpadł w szał, oskarżając władze Gauteng Health o „tuszowanie sprawy na wielką skalę”.
„Sprawa ta zamiast stać się powodem do świętowania, zaowocowała zaplanowaną kampanią mającą na celu zdyskredytowanie tej historii, matki dzieci, pani Sithole, Redaktora Pretoria News, Pieta Rampedi, a także Independent Media i jej prezesa, dr Iqbala Survé, twierdząc, że ta historia jest „fałszywą wiadomością”. Tak nie jest i trzymamy się tego” – poinformowało Independent Media.
Po opublikowaniu tej informacji władze przypuściły kontratak na gazetę, stwierdzając, że rozważają podjęcie kroków prawnych przeciwko dziennikarzowi i The Independent Group, właścicielowi Pretoria News.
„Te zarzuty są fałszywe, bezpodstawne i służą jedynie zszarganiu dobrej reputacji szpitala akademickiego Steve Biko i rządu prowincji Gauteng” – czytamy w oświadczeniu.
Później już tak nie obstawiał przy swoim
Ostateczne dziennikarz Piet Rampedi, przyjaciel rodziny Sithole, wycofał się ze swojego stanowiska. Wyznał, że popełnił kilka błędów przed opublikowaniem artykułu. W e-mailu z przeprosinami skierowanymi do kolegów z Independent Media, Piet skomentował, że żałuje, iż historia spotkała się z tak szerokim zainteresowaniem.
„Chociaż nadal stoję przy tym, że Sithole była w ciąży, niektóre aspekty tej historii można było potraktować inaczej. Czy mogłem lepiej poradzić sobie z tą historią? Zdecydowanie! Zwłaszcza w procesie weryfikacji. Szczerze mówiąc, nigdy nie podchodziłem do historii o mnogiej ciąży, jak do śledztwa. Nie użyłem żadnego narzędzia dochodzeniowego, ani tego nie skontrolowałem” – napisał Piet, według News24.
Podobno Piet zaprzyjaźnił się z panią Sithole, kiedy zaczęli chodzić do tego samego kościoła. Według BBC zostali sobie przedstawieni w grudniu 2020 roku. Sześć miesięcy później dziennikarz przeprowadził wywiady z parą, w których twierdzili, że spodziewają się ośmiorga dzieci. Zdjęcia pani Sithole z jej gigantycznym brzuchem sprawiły, że Piet miał wrażenie, że kobieta jest w zaawansowanej ciąży.
Piet dodał, że ufał pani Sithole i jej mężowi, kiedy później za pośrednictwem wiadomości tekstowych ogłosili, że powitali na świecie dziesięcioro dzieci. Jednak nigdy nie otrzymał żadnego, niezależnego potwierdzenia ze szpitala.
„Nie mieli powodu, żeby mnie okłamywać w sprawie ciąży. Dla mnie była to po prostu rodzinna szczęśliwa historia. Dlatego nigdy nie żądałem dokumentów potwierdzających ciążę, takich jak na przykład skany i karty z przychodni, tak jak normalnie robił bym w przypadku historii śledczej. Myślałem, że nie ma nic do zbadania — powiedział.
W tej szalonej historii było wiele zwrotów akcji, ale można śmiało powiedzieć, że nie ma w niej zwycięzców.
Niestety „wiadomości” takie jak ta mają tendencję do szybkiego rozprzestrzeniania się, a ta historia uświadamia, jak ważne jest dla nas jako opinii publicznej podejście do takich spraw z pewnym sceptycyzmem.
Pisząc to, mamy nadzieję, że w przypadku pani Sithole wszystko się ułoży i że otrzyma pomoc, której potrzebuje.