Urodziła się ze 150 złamaniami – 27 lat później wszyscy są zdziwieni, gdy sama zostaje matką

Jeśli ktoś ma bardzo silną wolę to prawie nic nie może stanąć na drodze do realizacji marzeń i celów.

Dokładnie to można powiedzieć o Trishy Taylor z Idaho w USA.

Kobieta ze względu na rzadką chorobę ma tylko 86 centymetrów wzrostu.

W związku z tym lekarze poinformowali ją, że jeśli zajdzie w ciążę może się to dla niej tragicznie skończyć. Skoro więc istnieje obawa o jej życie to powinna przygotować się na to, że nie będzie miała dzieci. – napisano w Daily Mail.

Jednak po latach stało się coś zaskakującego.

Na całym świecie każdego dnia rodzą się setki tysięcy ludzi.

Niesamowite jest to, że każdy z nas tak naprawdę jest wyjątkowy i jesteśmy do siebie tylko podobni. Jesteśmy jedyni w swoim rodzaju.

Od pierwszych chwil naszego życia wiele się w nim dzieje.

Na dziecko czeka zupełnie nowy świat, który staje przed nim otworem. Dzięki pomocy rodziców może się w nim rozwijać.

Im stajemy się starsi, tym bardziej kształtuje się nasza tożsamość. Wtedy, gdy jesteśmy już wystarczająco dorośli możemy samodzielnie kierować naszym życiem, podejmując własne decyzje.

Jednak w przypadku Trishy Taylor jej pierwsze miesiące na świecie wcale nie były łatwe.

Trisha urodziła się 3 sierpnia 1989 roku z osteogenesis imperfecta, czyli wrodzoną łamliwością kości.

Z tej choroby nie można się całkowicie wyleczyć. Jednak za pomocą różnego rodzaju terapii można złagodzić objawy. – napisano w 1177.

Urodziła się ze złamaniami ciała

Z tego też powodu Trisha urodziła się ze 150 złamaniami ciała – napisano w Daily Mail.

Trisha była więc inna niż większość dzieci.

Oprócz tej rzadkiej choroby jest również niska. Co oznacza, że ​​jako dorosła kobieta mierzy 86 centymetrów.

Jednak to nigdy nie było dla niej przeszkodą.

Trisha zawsze postrzegała życie jako wielkie wyzwanie, którego chętnie się podejmuje.

Chcąc zapobiec możliwym złamaniom, Trisha bardzo zaangażowała się w wyćwiczenie i wzmacnianie swojego ciała.

Marzyła o tym, by stać się bardziej niezależną. Chciała samodzielnie korzystać z wózka inwalidzkiego, zawsze wtedy, kiedy go potrzebuje.

„W moim życiu jest tak od początku, więc dla mnie to zupełnie normalne, że siedzę na wózku inwalidzkim.” – powiedziała Trisha kontynuując:

„Dorastałam w małym miasteczku i miałam mniej więcej tych samych kolegów z klasy przez cały okres nauki, więc w końcu i dla nich stało się to zupełnie normalne. Nie byłam z tego powodu naznaczona, nie odbierano mnie jako niepełnosprawną”.

„Jeśli w szkole pojawiały się nowe dzieci, to czasami próbowały mi dokuczać, ale moi koledzy się o mnie troszczyli”.

Pomoc w oddychaniu przez całą dobę

Z powodu tej rzadkiej choroby oddychanie dla Trishy jest trudnym wyzwaniem.

Oznacza to, że jest zmuszona nosić ze sobą aparat tlenowy, gdziekolwiek się wybierze, 24 godziny na dobę.

Lata mijały, aż w końcu nadszedł dzień, w którym wszystko się zmieniło.

W życiu Trishy pojawiła się wielka miłość, którą jest kierowca ciężarówki Michael.

Ich miłość rozkwitła i para zdecydowała się zrobić poważny krok i wziąć ślub.

Nie minęło dużo czasu i zaczęli marzyć o dziecku.

Marzenie o posiadaniu dzieci

Zarówno Michael, jak i Trisha marzyli o tym, by pewnego dnia zostać rodzicami. Jednak ona wiedziała, że ​​z powodu swojej choroby będzie to bardzo trudne.

„Był moim pierwszym poważnym chłopakiem. Spotykałam się wcześniej z mężczyznami, ale nie czuli się dobrze przy mnie w związku z moją chorobą. Z góry założyli, że nie będziemy mogli się pobrać, ani mieć dzieci. Jednak Michael był zupełnie inny. Rozmawialiśmy o posiadaniu dzieci, a on powiedział, że nie jest to dla niego najważniejsze”.

W 2014 roku, po trzech latach małżeństwa, Trisha zdecydowała się na odstawienie środków antykoncepcyjnych.

Czuła, że ​​nadszedł czas, aby spróbować mieć dzieci.

Jednak to nie było takie proste.

Z powodu jej choroby lekarze ostrzegali ją przed ciążą.

Wyraźne ostrzeżenie lekarzy

Lekarze ostrzegli Trishę, że ciąża może być bardzo niebezpieczna z powodu ogromnego nacisku, jaki rosnący płód będzie wywierać na kości w jej ciele.

Choroba wiązała się zwiększonym ryzykiem zarówno dla matki, jak i dziecka. Mogło dojść do krwotoku i poronienia.

„Powiedziałam, że chcę konkretnie wiedzieć, co według nich się wydarzy, a nie, co może się wydarzyć. W końcu zdałam sobie sprawę, że nie ma pewności, że coś pójdzie nie tak, więc spróbowaliśmy”.

„Chciałam być matką na tyle, że nie miało znaczenia dla mnie, czy narażam swoje własne zdrowie. To była moja decyzja i nikt nie był wstanie mnie przed tym powstrzymać, nawet Michael”.

Zrobiła więc to co postanowiła.

Dotkliwe problemy

Po pewnym czasie, w maju 2014 roku Trisha źle się poczuła. Wykonała więc swój pierwszy test ciążowy, który wskazał wynik pozytywny.

Szczęśliwa para zaczęła planować narodziny dziecka. Jednak Michael martwił się o zdrowie swojej żony.

Niestety trzy tygodnie później Trisha poroniła.

11 miesięcy później pojawiła się kolejna wyczekiwana wiadomość.

Po ciężkim poronieniu Trisha znowu spodziewała się dziecka.

W 12 tygodniu ciąży historia znowu się powtórzyła. Dziecko zmarło w jej łonie.

„Nie wiem, czy to miało coś wspólnego z moją chorobą. Lekarze nigdy nie wykonali badań. Powiedzieli, że gdybym poroniła po raz trzeci, zbadaliby to dokładniej”.

W sierpniu 2016 roku para znowu spodziewała się dziecka. Prosili o cud.

Co dwa tygodnie Trisha miała robione badanie USG, aby na bieżąco śledzić rozwój dziecka w łonie matki.

Kobieta zmieniła tym razem lekarza. Jej zdaniem nastawienie nowego lekarza było bardziej pozytywne, niż tych, którzy opiekowali się nią wcześniej.

Para często pojawiała się w szpitalu, aby mieć pewność, że wszystko pójdzie dobrze.

W miarę upływu czasu zaczęli planować poród.

Informacja od lekarzy

Z powodu choroby w przypadku Trishy naturalny poród nie wchodził w grę.

Ukochany syn Michaela i Trishy, ​​Maven urodził się w marcu 2016 roku za pomocą cesarskiego cięcia.

Rodzice powitali na świecie zdrowego i wymarzonego syna.

„W czasie ciąży obawialiśmy się, że Maven odziedziczy moją chorobę. Jednak badanie USG przeprowadzone w 18. tygodniu wykazało, że rozwija tak, jak powinien. W momencie, gdy się urodził, lekarze też wykluczyli chorobę”.

Ponieważ Marven urodził się zdrowy, stał się wyższy od swojej matki, gdy miał zaledwie dwa lata.

Dziś Trisha jest z niego bardzo dumna.

„Dla mnie jego wzrost nie jest istotny” – powiedziała. „Jeśli już, to uważam to za dobry znak, to znaczy, że jest zdrowy i dobrze się rozwija. Michael ma 185 centymetrów wzrostu, więc spodziewałam się, że Maven będzie wysoki”.

Cieszymy się Waszym szczęściem. Trisha jesteś bardzo inspirującą kobietą! Życzymy Ci wszystkiego najlepszego!