W środę, 19 listopada, nowy marszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty ogłosił decyzję, która symbolicznie domyka pewien etap sejmowej obyczajowości: w budynkach i na terenach zarządzanych przez Kancelarię Sejmu nie będzie już można kupić alkoholu.
Zakaz sprzedaży zacznie obowiązywać od 24 listopada i stał się jedną z pierwszych, bardzo widocznych decyzji nowego marszałka. Strona główna
Co dokładnie oznacza zakaz?
Zarządzenie obejmuje wszystkie napoje alkoholowe sprzedawane dotąd w restauracji sejmowej, bufetach oraz w hotelu sejmowym. Formalnie chodzi wyłącznie o zakaz sprzedaży, a nie o całkowitą prohibicję na terenie parlamentu – ale już sam fakt „zakręcenia kurka” w oficjalnych punktach budzi ogromne emocje.
Czarzasty podpisał dokument na oczach dziennikarzy i od razu nadał mu szerszy wymiar. „Uważam, że powinniśmy jako instytucja państwowa dać przykład, dlatego to zarządzenie podpisałem” – powiedział Włodzimierz Czarzasty dla Business Insider.
Marszałek otwarcie nawiązał do dyskusji o nocnej sprzedaży alkoholu w miastach oraz do planowanego zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. „Trudno jest informować społeczeństwo o konieczności zakazu, nie dając przykładu ze strony Sejmu” – stwierdził dla TVN24.
Posłowie między poparciem a irytacją
Na sejmowych korytarzach natychmiast zawrzało. Część parlamentarzystów przyjęła decyzję z ulgą. „Nie ma potrzeby, żeby w miejscu pracy sprzedawać alkohol” – powiedziała Magdalena Biejat z Lewicy dla WP Wiadomości
Inni podkreślali, że dla ich codziennej pracy nic się nie zmieni.
„Ja z tej sprzedaży nie korzystałem, więc zupełnie mnie to nie dotyczy” – stwierdził Zbigniew Kuźmiuk z PiS dla WP.pl.
Sceptycy widzą jednak w decyzji więcej politycznego gestu niż realnej zmiany.
„Taka sobie decyzja, trochę pod publiczkę, bo ludzie tego oczekują” – ocenił Ryszard Petru z Polski 2050 w rozmowie z Wirtualną Polską.
Jeszcze ostrzej zabrzmiał głos z prawej strony sceny politycznej.
„Marszałek uderzył we wszystkich parlamentarzystów. Zrobił z posłów alkoholików” – powiedział Michał Wójcik z PiS dla WP Wiadomości.
Z kolei współlider Konfederacji starał się tonować nastroje.
„Uważam, że cały ten spór jest przesadnie medialnie wyolbrzymiony” – stwierdził Krzysztof Bosak w rozmowie z WP Wiadomości.
Głos spoza polityki: „To była patologia”
Decyzję marszałka skomentował również Michał „Misiek” Koterski, od lat otwarcie mówiący o własnych doświadczeniach z uzależnieniem i problemem alkoholowym w Polsce. „Można to śmiało nazwać patologią, żeby w zakładzie pracy był serwowany alkohol” – powiedział Michał Koterski dla Plejada.pl.
Aktor nie ukrywał, że wiadomość go ucieszyła. „To jest naprawdę dobry omen. Ja się cieszę. Będę dzisiaj świętował” – dodał w tej samej rozmowie.
W jego ocenie zakaz w Sejmie jest tylko „kroplą w morzu”, ale ważną z punktu widzenia społecznego sygnału: skoro ogranicza się sprzedaż alkoholu zwykłym obywatelom, to politycy powinni zacząć od siebie.
Symboliczny zwrot czy realna zmiana?
Decyzja Czarzastego wpisuje się w szerszą ofensywę antyalkoholową: kolejne samorządy rozszerzają nocne zakazy sprzedaży, a Ministerstwo Zdrowia pracuje nad ustawą ograniczającą sprzedaż alkoholu na stacjach paliw.
Zwolennicy zakazu mówią o konieczności zmiany kultury picia i „odczarowania” wizji alkoholu jako naturalnego elementu życia publicznego. Przeciwnicy widzą w tym jednak kolejny krok w stronę państwa, które chętnie reguluje obywatelom życie, a problemu nadużywania alkoholu i tak nie rozwiąże – bo ten przeniesie się po prostu poza mury parlamentu.
Marszałek nie ukrywa, że jego decyzja ma wymiar przede wszystkim wizerunkowy. Ma pokazać, że Sejm – jako miejsce stanowienia prawa – nie stoi ponad regulacjami, które dotykają zwykłych obywateli.
Co dalej? Piwo pod Sejmem zamiast w Sejmie
W praktyce posłowie, którzy będą chcieli sięgnąć po alkohol, po prostu zrobią to poza budynkami parlamentu – na mieście lub w prywatnych mieszkaniach. Już teraz część polityków ironizuje, że „zamiast lampki wina w restauracji sejmowej będzie piwo w knajpie za rogiem”.
Pytanie brzmi więc, czy zakaz zmieni styl pracy posłów, czy jedynie przesunie problem w inne miejsce. Jedno jest pewne: symboliczny efekt już osiągnięto – temat alkoholu w Sejmie stał się jednym z głównych politycznych sporów dnia.
A Ty co o tym myślisz?
Czy zakaz sprzedaży alkoholu w Sejmie to potrzebny sygnał odpowiedzialności, czy tylko gest „pod publiczkę”, który niewiele zmieni w praktyce?
Czy politycy powinni żyć na takich samych zasadach jak reszta społeczeństwa – czy wręcz przeciwnie, nie ma znaczenia, skąd biorą kieliszek po pracy?
Daj znać, po której stronie tego sporu jesteś – właśnie od takich opinii zaczyna się prawdziwa debata o standardach życia publicznego.
Czytaj także:
Drugi ładunek, tajemnicze karty SIM i kamera przy torach. Cała prawda o atakach na kolej
WOŚP szykuje wielkie granie, a wokół Jerzego Owsiaka znów wrze. Oto, co wywołało emocje