„Nie płakałam po ojcu”. Jak córka alkoholika została jedną z najlepszych aktorek w Polsce

Są dzieci, które od początku wiedzą, że w ich domu dzieje się coś „nie tak”, ale nikt nie nazywa tego po imieniu. W lodówce brakuje jedzenia, w kredensie nigdy nie brakuje butelek, a dorośli uczą, że o pewnych rzeczach po prostu się nie mówi.
Ta historia zaczyna się właśnie w takim domu – w małej miejscowości na Śląsku, w Żarkach-Letnisku.

Dom, w którym problem był „wstydliwie skrywaną tajemnicą”

Jako dziewczynka widziała, że jej tata pije częściej niż inni ojcowie.
Nie bił, nie robił awantur, nie demolował mieszkania. Na zewnątrz był ciepłym, błyskotliwym, czasem wręcz „czarodziejskim” ojcem, który potrafił wymyślać niesamowite historie.

„Ojciec nigdy nie był agresywny. W dużej mierze pamiętam go jako ciepłego, fantastycznego człowieka” – mówiła w rozmowie z Magdą Mołek, cytowanej przez Onet.

Problem polegał na tym, że ten sam fantastyczny człowiek był alkoholikiem.
„To była wstydliwie skrywana tajemnica” – przyznała po latach w rozmowie z „Vivą”.

Dorastała w domu, w którym nikt nie mówił słowa „choroba”, nikt nie proponował terapii, a alkoholizm był tak „normalny”, że niemal wszyscy w okolicy mieli z nim do czynienia.

„W tamtych latach choroba alkoholowa była czymś nagminnym. Miałam może jedną koleżankę z klasy, u której w domu się nie piło” – wspominała w wywiadzie dla „Gali”, cytowanym przez Pudelka.

Śmierć ojca i… żadnych łez

Jej tata zmarł bardzo wcześnie – w wieku 45 lat, z powodu choroby alkoholowej. Ona była wtedy na progu dorosłości, około dwudziestki.

W teorii to moment, który łamie dziecko na pół. W praktyce – stało się coś zaskakującego.

„Nie zapłakałam po śmierci ojca, nie byłam w żałobie. Mam zmyślać, że było cudownie?” – powiedziała szczerze w rozmowie z „Galą”, przywoływanej przez Pudelka.

Dopiero po latach zrozumiała, że ten brak łez nie był dowodem braku uczuć, tylko mechanizmem obronnym DDA – Dorosłego Dziecka Alkoholika.

Słowo, które wszystko nazwało: DDA

Prawdziwe trzęsienie ziemi przyszło dopiero w dorosłości, kiedy ktoś po raz pierwszy powiedział jej o syndromie DDA.

„Kiedy ktoś po raz pierwszy mi o tym opowiedział, miałam wrażenie, że czyta we mnie jak w otwartej książce. Że tłumaczy mi, kim jestem. To przyniosło ogromną ulgę” – wyznała w rozmowie z magazynem „Pani”, cytowanej przez Ofeminin.

Nagle okazało się, że jej perfekcjonizm, potrzeba kontrolowania wszystkiego, trudność w zaufaniu innym, napięcie – nie są „wadami charakteru”, tylko skutkiem dorastania w domu z alkoholem.

„Zrozumiałam, dlaczego chcę wszystko kontrolować” – mówiła w rozmowie cytowanej przez Pudelka.

Poszła na terapię, zaczęła odrabiać lekcje, których nigdy nie dostała w domu.
„Zrobiłam dla siebie tyle, ile mogłam, i teraz głośno mówię o problemie, bo uważam, że tak należy. Żeby inne kobiety nie musiały się wstydzić” – powiedziała w rozmowie z „Vivą”.

Dziewczyna z Żarek-Letniska, którą dziś nazywamy „ikoną aktorstwa”

Ta dziewczyna z Żarek-Letniska, córka alkoholika, która nie zapłakała po jego śmierci i dopiero po latach zrozumiała, co to znaczy być DDA, to Magdalena Cielecka.

Jedna z najbardziej cenionych polskich aktorek teatralnych i filmowych.

Urodziła się w 1972 roku w Myszkowie, dzieciństwo spędziła w Żarkach-Letnisku, maturę zdała w Częstochowie, a potem skończyła Wydział Aktorski PWST w Krakowie.

Jej droga zawodowa to marzenie każdego młodego aktora:

  • Teatr Stary w Krakowie,
  • później Teatr Rozmaitości / TR Warszawa,
  • a od 2008 roku – Nowy Teatr Krzysztofa Warlikowskiego.

Na ekranie? Lista jest imponująca:
„Pokuszenie”, „Samotność w sieci”, „Katyń”, „Córki dancingu”, „Zjednoczone stany miłości”, „Pitbull. Niebezpieczne kobiety”, seriale „Magda M.”, „Belfer”, „Chyłka”.

Dla widzów jest „królową trudnych ról”.
Dla samej siebie – wciąż córką człowieka, którego choroba naznaczyła całe jej życie.

Tata alkoholik, który zostaje w sercu inaczej

W jej opowieściach o ojcu jest ciekawy dysonans: z jednej strony choroba, alkohol, wstyd; z drugiej – ciepło i wdzięczność.

„Nie mam dramatycznych doświadczeń związanych z alkoholizmem, ojciec nigdy nie był agresywny. Pamiętam go jako ciepłego, fantastycznego człowieka” – mówiła w rozmowie ze „Zwierciadłem”, cytowanej przez Onet.

Dopiero po jego śmierci zrozumiała, jak bardzo ta „miłość w cieniu butelki” wpłynęła na jej dorosłe życie – relacje, związki, pracę.
W jednym z wywiadów przyznała, że wiele lat po pogrzebie dopiero na terapii udało jej się naprawdę zmierzyć z żałobą i… wybaczyć.

Po co to wszystko mówi głośno?

Mogłaby milczeć. Ma świetną karierę, status gwiazdy, nagrody.
Ale wybiera inaczej.

„Jestem DDA. To nie jest fajne, ale nie jest też powodem do wstydu” – powiedziała w rozmowie dla „Pani”, cytowanej przez Plejadę.

Mówi o terapii, o wstydzie, o tym, jak DDA wchodzi w związki, jak próbuje kontrolować świat, żeby już nigdy nie poczuć chaosu z dzieciństwa. Pokazuje, że bycie „córką alkoholika” jest częścią historii – ale nie musi być wyrokiem na całe życie.

Jej historia to nie jest opowieść o idealnej rodzinie. To opowieść o tym, jak z bardzo trudnego domu można dojść na sam szczyt – i jeszcze mieć w sobie tyle siły, żeby wyciągnąć rękę do innych, którzy dopiero zaczynają rozumieć, że słowo DDA dotyczy właśnie ich.

Czytaj także:

Dziecko, które chowało się w beczce po kapuście

Dziecko w płonącym mieszkaniu

 

Czytaj więcej na temat...