Jest coś pięknego w muzyce, która przemawia do nas na pierwotnym poziomie, znacznie poniżej naszej świadomości. Utożsamiamy się z nią, sprawia, że się śmiejemy, płaczemy, dodaje nam otuchy, skłania do refleksji.
Mówiąc wprost, niewiele jest takich rzeczy, których dobra muzyka nie potrafiłaby zrobić, jeśli chodzi o poprawę naszego samopoczucia. Dobrze dobrana melodia może być doskonałym antidotum na stres i niepokój, a delikatny refren idealnym narzędziem do uspokojenia zmartwionego umysłu.
Śpiewający sanitariusz
Wystarczy zapytać Lindona Beckforda, sanitariusza pracującego w Beth Israel Deaconess Medical Center w Bostonie. Mężczyzna śpiewa odkąd był chłopcem i nie liczy się dla niego, gdzie to robi, tylko to, że może przynieść światu i sobie odrobinę pocieszenia swoim głosem.
Beckford śpiewa odkąd pamięta, ale nawet on nie spodziewał się reakcji, jakie wzudził śpiewając dla przewożonych pacjentów.
„Zawsze śpiewałem w pracy. Jako dziecko też zawsze śpiewałem, więc było to dla mnie czymś naturalnym. To było raczej coś dla poprawienia samopoczucia…” – powiedział Beckford.
„… Robiłem to, żeby wprawić się w lepszy nastrój, ale nagle zdałem sobie sprawę, że ludzie mnie słuchają”.
Kontynuacja artykułu pod zdjęciem
Uświadomiwszy sobie, że jego śpiew pomaga też innym, Beckford włączył go do swojej rutyny. Meżczyzna pracuje w tym samym szpitalu od ponad 30 lat, więc miał okazję udoskonalić wszelkiego rodzaju techniki, aby złagodzić cierpienia niespokojnych pacjentów.
Jak wyjaśnił: „W zależności od rozmowy, którą słyszę… czy pacjent odczuwa ból? Wybieram piosenkę, jaką mogę zaśpiewać, żeby im ulżyć”.
„Na koniec, kiedy zabieram ich na zabieg lub odwożę z powrotem do sali, mówią mi: 'wiesz, dzięki twojemu śpiewaniu podróż z tamtego miejsca do tego miejsca była o wiele łatwiejsza’”.
W ten sposób Beckford po prostu wyraża to, co zna i kocha. Jednak dla jego pacjentów może to mieć ogromne znaczenie.
„Pamiętam, kiedy po raz pierwszy pacjentka podróżowała ze mną, zabierałem ją na założenie cewnika, a ona zaczęła tworzyć harmonie do tego, co śpiewałem. Pomyślałem: 'Och, to było niesamowite. Wow’ i od tego czasu zdarzyło się to kilka razy” – powiedział Beckford.
Wzorcowa opieka
Oczywistym jest, że Beckford bardzo troszczy się o pacjentów. W chwilach, gdy mogą być zdezorientowani, zmartwieni lub niepewni, a czasem przestraszeni, jego głos jest kojącym towarzyszem, który daje im pewność, że wszystko będzie dobrze. Niewiele jest tak bezcennych rzeczy, jak ta.
Obejrzyj poniższy film, aby usłyszeć śpiew Beckforda:
Lindonie Beckford, pozdrawiamy pana!
Pomóż nam podziękować temu wspaniałemu sanitariuszowi udostępniając ten artykuł na Facebooku.
Czytaj także: Mama czwórki dzieci ma udar i trafia do szpitala – 5 dni później jej mąż chce rozwodu