Ojczym konfrontuje się ze swoją byłą partnerką i jej córką – ta historia pokazuje, dlaczego nigdy nie powinniśmy dać sobą pomiatać

Jeśli Twój związek kończy się u Ciebie niskim poczuciem własnej wartości, oznacza to, że osoba z którą się spotykałeś, nie była tą, z którą powinieneś spędzić życie.

Czasem jednak strach przed samotnością jest większy niż potrzeba szczęścia. Wiele osób zbyt długo pozostaje w związkach– nawet jeśli dana relacja ma na nie wyniszczający wpływ.

Jeśli chodzi o wychodzenie z toksycznego związku, to łatwiej to powiedzieć, niż zrobić. Jednak mężczyzna z historii opisanej poniżej został postawiony w sytuacji, w której nie potrafił już więcej znieść.

Opowiedział swoją historię na forum internetowym Reddit. Nie trzeba było długo czekać, zanim pojawiło się wsparcie tysięcy obcych mu osób, które przeczytały jego post.

Muszę przyznać, że sama byłam niezwykle poruszona, kiedy to czytałam. To właśnie dlatego postanowiłam podzielić się tą historią.

Oto co na Reddicie napisał pewien ojczym:

Moja przybrana córka 3 sierpnia wychodzi za mąż. Planowanie ślubu pochłonęło większą część życia jej i jej matki przez ostatnich sześć miesięcy (mówię o „jej matce” ponieważ nie jesteśmy małżeństwem, chociaż żyliśmy ze sobą przez 10 lat).

Moja pasierbica w grudniu zeszłego roku skończyła studia. Płaciłem za jej uczelnię i pomimo tego, że był to uniwersytet stanowy, rachunek za naukę wciąż wyniósł jakieś 40 tysięcy dolarów. Ona nie ma pracy. Mieszkała z nami przez okres studiów, a także po ich zakończeniu. Kiedy skończyła liceum, kupiłem jej też samochód, żeby mogła dojeżdżać na uczelnię.

Na zdjęciu widać dłonie pary młodej podczas wymiany obrączek

Od czasu do czasu pojawiał się jej spłukany ojciec, a ona się do niego przymilała.

Mimo że nie partycypował w kosztach jej edukacji, ani nie płacił alimentów, co zresztą było winą mojej dziewczyny, jako że nie uwzględniono ich przy rozwodzie, moja przybrana córka wciąż go kochała i chciała, aby był częścią jej życia. Został na tyle długo, że kiedy opuścił miasto złamał jej serce. Nie dotrzymał też danych jej obietnic.

Sala wynajęta na ślub pomieści maksymalnie 250 osób.

Dałem im listę 20 ludzi, których chciałem zaprosić. Wiecie, tak naprawdę za wszystko płaciłem. Powiedziały mi, że nie ma problemu i że się tym zajmą. Dałem więc moim znajomym znać, że dostaną zaproszenia i poprosiłem, aby zarezerwowali sobie ten termin.

W sobotę, na kursie golfa, spotkałem jednego z moich kolegów, który był na liście, i zapytałem go, czy będzie. Odpowiedział mi, że nie został zaproszony. Powiedział, że został poinformowany o ślubie, ale nie jest zaproszony na wesele.

Na zdjęciu znajdują się zaproszenia ślubne

List miał na tylnym siedzeniu swojego samochodu (wraz z pocztą z jakichś sześciu ostatnich miesięcy) i mi go pokazał. Bez wątpienia był to tylko liścik informujący o ślubie. Co więcej, nigdzie nie było mojego imienia i nazwiska. Znajdowało się na nim imię i nazwisko jej ojca oraz jej matki, ale nie moje.

Wszystko to doprowadziło do dość dużej kłótni między mną, a moją dziewczyną. Dowiedziałem się, że ŻADNA spośród 20 osób z mojej listy nie „załapała się” na ostateczną listę gości, ponieważ „250 osób to bardzo mało”.

Byłem wściekły, ale tak naprawdę niewiele się dało zrobić, bo ważne osoby w moim życiu zostały już obrażone. Moja dziewczyna stwierdziła, że „jeśli ktoś nie potwierdzi przybycia, to będę w stanie wcisnąć kilka osób”. Wydaje mi się jednak, że powiedzieć coś takiego, to jak dać komuś w twarz.

Tak więc w sobotę się zagotowałem.

Wczoraj była niedziela i mieliśmy kolację z przyszłymi swatami oraz gościem specjalnym – „prawdziwym tatą”. Podczas tej skromnej uroczystości moja przybrana córka oświadczyła, że jej „prawdziwy tata” będzie na ślubie i poprowadzi ją do ołtarza.

Wszyscy przywitali tę wiadomość nieustającymi „o, jak wspaniale” i „przepięknie się złożyło”. Nie sądzę, abym kiedykolwiek wcześniej był tak wściekły i czuł się tak poniżony. Cały się trząsłem. Zajęło mi chwilę, aby się opanować – naprawdę nie wiedziałem, czy się zaraz rozpłaczę, czy kogoś pobiję, czy może i jedno i drugie.

Kiedy upewniłem się, że będę w stanie mówić, wstałem z krzesła i powiedziałem, że chciałbym wznieść toast. Nie pamiętam co dokładnie powiedziałem, ale ogólny przebieg tego wszystkiego był następujący:

„Chciałbym wznieść toast…”

Na zdjęciu znajdują się trzymane w dłoniach kieliszki szampana
Pixabay

Dźwięk łyżeczek obijających się o szklanki.

„Wielką przyjemnością było dla mnie, być częścią tej rodziny przez ostatnich dziesięć lat.”

Ojej, jak słodko.

„W tym momencie swojego życia czuję, że mam wobec państwa młodych dług wdzięczności. Otworzyli mi bowiem oczy na coś niezwykle ważnego.”

Wymienione pewne uśmiechy.

„Pokazali mi, że moja pozycja w tej rodzinie nie jest taka, jak mi się wydawało.”

Na zdjęciu znajduje się płaczący gość weselny - mężczyzna w okolicahc 60-tego roku życia
Twitter

Teraz na twarzach ludzi w pokoju zaczęły pojawiać się wyrazy zdziwienia i wątpliwości.

„Dotychczas myślałem bowiem, że jestem głową tej rodziny i jej opiekunem, który cieszy się szacunkiem jej członków i którego prosi się o pomoc, kiedy jest ona konieczna. Zamiast tego okazało się jednak, że jestem postrzegany jako bankomat, który jest dobry do wypłacania gotówki i niczego więcej.

Jako, że zostałem zastąpiony jako gospodarz zarówno na zaproszeniach, jak i podczas ceremonii, zrzekam się moich finansowych obowiązków, na rzecz mojego następcy – Prawdziwego Taty.

Wznieśmy więc toast za młodą parę i drogę, którą wybrali.”

Dopiłem drinka.

„Wszyscy możecie wyjść.”

Czy to samolubne?

Czy mam wydać 40-50 tysięcy na ślub, na który nie mogę nikogo zaprosić? Którego nie jestem częścią? Mam dość tego bagna. Mam dość mojej pasierbicy, mam dość mojej dziewczyny. Ostatniej nocy przelałem środki z naszego wspólnego konta (odkąd ze mną mieszka, nie ma pracy).

Chcesz swojego „PRAWDZIWEGO TATĘ” na zaproszeniach, chcesz żeby poprowadził cię do ołtarza i siedział obok ciebie przy głównym stole, w takim razie twój „PRAWDZIWY TATA” może też za wszystko zapłacić.

Aktualizacja: Moja dziewczyna i jej córka się wyprowadziły. Wprowadziły się do pana młodego. Z tego co słyszałem, chcą „nieco zmniejszyć skalę” i namówić jego rodziców, aby partycypowali w kosztach.

Na zdjęciu znajduje się starszy mężczyzna, który siedzi na ławce i czyta książkę

„Prawdziwy tata” to ten, który jest przy nas na dobre i na złe! Ojciec biologiczny, który pokazuje się od czasu do czasu nie powinien być nazywany w ten sposób! To zrozumiałe, że serce tego mężczyzny pękło, kiedy dowiedział się, że nie poprowadzi swojej przybranej córki do ołtarza.

Jeśli nie czujesz się doceniany w jakiejś relacji, to prawdopodobnie doceniany nie jesteś.

Myślę, że jeśli partner czy partnerka źle cię traktuje, to nie należy spodziewać się nagłej zmiany zachowania. I właśnie dlatego uważam, że ten mężczyzna postąpił słusznie!

A Ty co sądzisz? Udostępnij tę historię na Facebooku, jeśli uważasz, że ojczym podjął właściwą decyzję!

Opublikowano w serwisie Newsner. Polub stronę.