Roczniak zostaje potrącony i umiera w szpitalu – w kolejnych dniach oszołomiona matka otrzymuje fakturę na kilkaset tysięcy

Utrata dziecka to prawdopodobnie największy ból, jakiego może doświadczyć rodzic. Mówi się, że ten okropny żal nigdy nie przemija, a ludzie, których to dotyka, są zmuszeni już na zawsze z tym żyć.

Każdy, kto kiedykolwiek stracił ukochaną osobę, wie, jak trudno jest poradzić sobie z codziennymi sprawami, gdy jest nam tak bardzo źle. Nie dziwi więc, że to jak potraktowano rodzinę DuBarry zdenerwowało wiele osób. Ich zdaniem system opieki zdrowotnej w USA musi się zmienić. 

Nikomu nie życzę tego, co spotkało rodzinę DuBarry. Ich życie w ciągu kilku minut zamieniło się w koszmar. 

Mąż Michelle DuBarry i ich roczny syn Seamus mieli właśnie przejść przez ulicę, gdy zostali potrąceni przez samochód. 

Obaj zostali ciężko ranni i w pośpiechu zabrano ich do szpitala. Sytuacja była krytyczna zarówno dla ojca, jak i rocznego syna. Mimo to Michelle żyła nadzieją, że wszystko będzie dobrze.

Czuwała przy szpitalnym łóżku rocznego synka

Nie było mowy o tym, by nie zabrać ich do szpitala. Przynajmniej tak myślała Michelle dopóki szpital nie zastawił ich domu, by mieć pewność, że uregulują dług.

„Zanim się zorientowaliśmy, siedziałam przy szpitalnym łóżku synka. Jego małe ciałko było podłączone do wielu różnych maszyn. Usiłowałam sobie przypomnieć, jakie mamy zabezpieczenie finansowe.

Martwiłam się, że nie będę w stanie pracować podczas ich długiego pobytu w szpitalu ”- powiedziała Michelle. 

Szpital zadłużył rodzinę jeszcze przed śmiercią chłopca

W końcu okazało się, że mąż wyzdrowieje. Jednak dla rocznego syna nie było nadziei. Jego życia nie można było uratować. 

Na kilka dni przed tym, jak Michelle i jej mąż otrzymali zawiadomienie o śmierci syna, ich dom trafił pod zastaw. Co oznaczało, że rodzina jest zadłużona i nie może sprzedawać domu, ani go wynająć, ponieważ ma niezapłacone rachunki. 

Pracownicy szpitala zabezpieczyli się tak po to, by upewnić się, że rodzina nie uniknie spłaty kosztów leczenia. 

Bankructwo po leczeniu w szpitalu

Wkrótce po śmierci rocznego Seamusa, rodzina znalazła fakturę w skrzynce pocztowej. Opieka nad mężem Michelle i rocznym synem kosztowały ich 698 tysięcy złotych. Pieniądze trzeba było szybko spłacić. 

Czy kiedykolwiek musiałeś szukać pomocy lekarza, który zrozumie Twoją trudną sytuację? Czy robiłeś coś takiego zaledwie kilka dni po śmierci swojego dziecka, kiedy nawet nie potrafiłeś o tym rozmawiać. Podczas gdy twój współmałżonek potrzebował niezwłocznie kolejnej recepty na lekarstwa? ”Michelle napisała o tym w poście na Twitterze, który szybko dotarł do wielu osób. Otrzymała od nich wiele wsparcia.

Kontynuowała: 

„Pomimo istniejących przepisów związanych z amerykańską federalną ustawą reformującą system opieki zdrowotnej, zwanej potocznie Obamacare i „ dobrej ”polisy ubezpieczeniowej, po 27-godzinnym pobycie w szpitalu byliśmy praktycznie bankrutami.” – napisała Michelle na Twitterze.

Michelle zdecydowała się odwołać od tej decyzji i walczyć o swoje. Nie tylko dla ich własnego dobra, ale dla każdego, kto cierpi z powodu choroby, śmierci lub tragedii.

Jej zdaniem, ​​systemy ubezpieczeń zdrowotnych w Stanach Zjednoczonych wymaga zmian. Brakuje w nim jakichkolwiek przejawów człowieczeństwa.

A Ty co myślisz na ten temat? Zapraszamy do dzielenia się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami w polu komentarzy na Facebooku.