Mężczyzna codziennie zanosi kwiaty na ławkę nieżyjącej żony – pewnego dnia odkrywa działanie nieznajomych i zaczyna się trząść

Głęboka miłość Buda Caldwella do jego ukochanej żony Betty przetrwała dekady. Jego żarliwe uczucie nie zgasło nawet po śmierci kobiety.

Ulubioną piosenką jego żony była „Daisy a Day”. Mężczyzna dbał o to, aby grać ją odpowiednio często podczas ich 55-letniego małżeństwa.

Bud, kiedy tylko mógł, zaskakiwał też swoją żonę bukietami stokrotek. Czasem podczas wręczania jej kwiatów nucił wspomnianą piosenkę.

Niestety pewnego dnia 2013 roku Betty odeszła. Bud został sam.

Zdjęcia upamiętniające Betty
CBS / YouTube

Bud cały czas pamiętał o Betty – żona zawsze była bliska jego sercu.

Aby okazać swą bezgraniczną miłość i podziw dla Betty, Bud kupił ławkę upamiętniającą w Parku Lakeside w Fon du Lac w stanie Wisconsin (USA).

Na ławce umieszczona jest niewielka plakietka ze zdjęciem Betty i kilkoma informacjami na temat kobiety, którą Bud miał szczęście nazywać swoją żoną.

Tabliczka na ławeczce pamiątkowej Betty
CBS / YouTube

Każdego dnia Bud odwiedzał ławeczkę, aby pielęgnować w ten sposób pamięć o swojej żonie. Najczęściej po prostu siadał na ławce i śpiewał ulubioną piosenkę Betty. Rozmawiał z żoną o sprawach, które właśnie toczyły się w jego życiu; o pogodzie; o tym, co dzieje się na świecie i o tym, jak bardzo za nią tęskni.

Zima

Ale kiedy nadeszła zima, a na ziemi zaczął pojawiać się śnieg, aura sprawiła, że Budowi dużo trudniej było odwiedzać ławkę Betty. Nie mógł już z taką łatwością przynosić jej kwiatów, ani nawet okazywać miłości w sposób, który miał w zwyczaju.

Bud odwiedzający ławeczkę żony
CBS / YouTube

Pewnego szczególnego, śnieżnego dnia Bud mógł jedynie stać na chodniku i z daleka przyglądać się ławeczce. Śnieg stał się bowiem przeszkodą, której mężczyzna najzwyczajniej w świecie nie był w stanie pokonać.

Nie miał pojęcia, że dwóch nieznajomych mężczyzn zwróciło uwagę na codzienny zwyczaj Buda i postanowiło mu pomóc.

Zobacz reportaż, który przygotowała stacja CBS, aby przekonać się, jakie bezinteresowne działanie podjęli ci nieznajomi. Szczerze przyznam, że cała ta sytuacja doprowadziła mnie do łez.

Oto historia miłości, serdeczności i dwóch pracowników miejskich, którzy przywrócili mi wiarę w ludzkość.

Po świecie wciąż chodzą wspaniali ludzie. Ci mężczyźni nie mieli obowiązku odśnieżania samotnej alejki, po której tak naprawdę nikt nie chodził. A jednak to zrobili. Specjalnie dla Buda.

Światu potrzebnych jest więcej takich bohaterów codzienności jak Jerrod i Joe – polub i udostępnij, jeśli się zgadzasz!