
Więzień, na którym niedawno wykonano karę śmierci poprzez wstrzyknięcie śmiercionośnego zastrzyku, krzyczał z bólu. Wygląda na to, że coś poszło nie tak.
Czytaj dalej, aby dowiedzieć się więcej.
Więźnia Byrona Blacka stracono podając mu śmiertelny zastrzyk po prawie czterech dekadach po tym, jak zastrzelił swoją partnerkę i jej dwójkę dzieci. Jednak nim doszło do egzekucji jego przypadek stał się przedmiotem sprawy sadowej. Wnioskowano o to, by wyłączyć defibrylator więźnia, aby nie przedłużać jego cierpienia.
„Nie mogę powiedzieć, że mi przykro, ponieważ nigdy nie otrzymaliśmy przeprosin” – powiedział członek rodziny kobiety, którą zamordował.
W 1988 roku Byrona Blacka skazano za zastrzelenie swojej partnerki 29-letniej Angeli Clay, co prokuratorzy określili jako „napad zazdrości”.
Mężczyzna zastrzelił także jej córki: 9-letnią Latoyę Clay i 6-letnią Lakeishę Clay.
Rodzina Angeli poinformowała później policję w Nashville, że Byron groził jej, gdy powiedziała mu, że rozważa zakończenie związku.
Już wcześniej strzelał
W chwili, gdy Byron dopuścił się tej strasznej zbrodni przebywał na przepustce z więzienia, odsiadując wyrok za postrzelenie Benniego Claya, męża Angeli, z którym była w separacji.
Śledztwo wykazało, że Byron strzelał do dziewczynek, gdy spały. Młodsza, Lakeisha, próbowała uciec, ale jej się to nie udało.
Były mąż Latoyi Clay, Bennie powiedział, że Byron zastrzelił jego córki z zemsty.
„Moje dzieci były jeszcze małe” – powiedział później. „Były mądre, mogły coś osiągnąć. Nie dostały na to szansy”.
Więzień odczuwał ból
Kilkadziesiąt lat po tym, jak Byron Black zastrzelił partnerkę i dwójkę jej dzieci, w końcu wykonano egzekucję. Był 28. osobą, jaką w tym roku stracono w USA.
Z chwilą, gdy zapytano go, czy chce wypowiedzieć ostatnie słowa, odpowiedział: „Nie, proszę pana”. Na rękę założono mu wenflon, a jego ramiona i klatkę piersiową unieruchomiono.
Podczas podawania mu śmiertelnego zastrzyku kilkakrotnie unosił głowę i ciężko oddychał.
„Och, strasznie boli” – powiedział.
Obok niego siedział duchowny, który śpiewał i modlił się.
„Tak mi przykro. Po prostu wsłuchaj się w mój głos” – powiedział do skazańca.
Byrona uznano za zmarłego o godzinie 10:43. Przed egzekucją jego prawnicy argumentowali za wyłączeniem kardiowertera-defibrylatora, aby jego śmierć była potencjalnie mniej bolesna.
Byli zdania, że to urządzenie, który wykrywa i koryguje nieregularne bicie serca, będzie wielokrotnie wysyłać impulsy elektryczne, aby przywrócić jego prawidłowy rytm. Argumentowano, że naruszy to prawo do gwarantowanej przez Ósmą Poprawkę ochrony przed wymierzaniem okrutnych i nietypowych kar.
Sędzia pierwszej instancji zgodził się z adwokatami przychylając się do dezaktywacji urządzenia. Jednak Sąd Najwyższy stanu Tennessee uchylił tę decyzję, twierdząc, że sędzia sądu pierwszej instancji nie miał uprawnień do wydania takiego nakazu. Gubernator stanu Tennessee, Bill Lee, również oświadczył, że nie zamierza okazać więźniowi żadnej pobłażliwości.
Natomiast adwokat Byrona, Kelley Henry stwierdziła, że jej klienta „torturowano”: „Interpretuję to tak, że mój klient był dziś torturowany” – powiedziała.
Obrończyni dodała: „łagodny, miły, kruchy, niepełnosprawny umysłowo mężczyzna, został potraktowany w sposób niezgodny z prawem naszego kraju tylko dlatego, że mogli to zrobić”.
Wcześniej argumentowano również, że Byronowi należy oszczędzić śmiertelnego zastrzyku ze względu na jego niepełnosprawność intelektualną.
Byron Black cierpiał na demencję i poruszał się na wózku inwalidzkim. Oprócz zastoinowej niewydolności serca miał również uszkodzony mózg i niewydolność nerek.
Internautom nie było go szkoda
Po egzekucji Byrona głos zabrała Linette Bell, siostra zamordowanej Angeli: „Dziękuję Bogu, że to się stało. Jego rodzina przechodzi teraz przez to samo, przez co my przechodziliśmy 37 lat temu”.
„Nie mogę powiedzieć, że mi przykro, bo nigdy nie otrzymaliśmy przeprosin. On nigdy nie przeprosił i nigdy się do tego nie przyznał” – kontynuowała.
Bennie, zrozpaczony ojciec dwóch dziewczynek, powiedział, że wybaczył Byronowi przed jego egzekucją.
„Bóg ma plan na wszystko” – powiedział. „Miał plan, kiedy zabrał moje córki. Chyba potrzebował ich bardziej niż ja”.
Tymczasem wiele osób w Internecie uważa, że ból jakiego doświadczył Byron był zasłużony.
„W końcu poczuł choć odrobinę tego, co zrobił innym” – napisała jedna z osób.
Ktoś inny dodał: „Zasłużył na to, co go spotkało. Rodzina ofiar potrzebowała zamknięcia tego rozdziału”.
„A czy obchodziło go, co czuły jego ofiary?” – zapytał ktoś inny.
Co sądzisz o tej historii? Daj nam znać w komentarzach na Facebooku .
CZYTAJ TAKŻE:
Nauczyciel aresztowany za brutalne zabójstwo rodziców w parku
Selfie, które zrobiła matka uratowało syna przed 99 latami więzienia