Mężczyzna, który wypadł z łodzi i był sam pośrodku morza, przeżył dzięki pomocy foki

Otwarte morze może być przerażającym miejscem dla ludzi. Jedną ze straszniejszych rzeczy jest utknięcie w wodzie, gdy w zasięgu wzroku nie ma lądu. Właśnie wtedy pojawia się paniczny strach przed utonięciem.

Jednak zdarza się, że i w takich sytuacjach przyroda jest nam w stanie pomóc i przyjazne stworzenia morskie przychodzą ze wsparciem.

Właśnie tak było w przypadku pewnego mężczyzny, który będąc osamotnionym na morzu otrzymał wsparcie od… foki.

Tego feralnego dnia Scott Thompson z południowej Kalifornii, pływał na swojej łodzi Miss Grace na kanale Santa Barbara. Według informacji podanych na stronie GoFundMe Scott widząc, że pogoda nie jest sprzyjająca, skierował swoją łódź w kierunku lądu.

mężczyzna stoi przy łodzi
GoFundMe

Niestety wkrótce doszło do katastrofy. Wzburzona woda rozkołysała łódź i Scott wpadł do wody. Co gorsza, łódź wciąż miała włączone silniki i płynęła bez niego. Uniemożliwiając mu powrót na pokład.

Będąc w wodzie w samych szortach i koszulce, bez lądu w zasięgu wzroku, Scott zdał sobie sprawę, w jakiej strasznej sytuacji się znalazł. „Pomyślałem sobie, świetnie, tak właśnie umrę” — powiedział Scott dla ABC 7. „To dzisiaj jest dzień, w którym umrę”.

Mimo to Scott płynął dalej, licząc na jakąkolwiek deskę ratunku. Motywacją dla niego było to, by móc ponownie zobaczyć swoją rodzinę. Obawiał się śmierci i nie chciał ich zostawiać.

dwie kobiety, dziecko i mężczyzna na plaży
GoFundMe

Było ciężko, ale się nie poddawał

Woda była lodowata i czarna niemal jak smoła. Spanikowany Scott zdał sobie sprawę, że musi stawić czoła przeciwnościom, które napotkał. „Panika w tym momencie nie była wskazana, ale była to dość ciężka sytuacja” – powiedział.

Na szczęście Scott wkrótce otrzymał wsparcie. To dało mu siłę, by płynąć dalej.

„Wpłynęła pode mnie foka i trąciła mnie tak, jak pies podchodząc trąca nas w nogę” – powiedział Scott dla ABC.

foka w wodzie
Shutterstock

Scott uznał zachowanie foki za boski znak. A przynajmniej za to, że foka w ten sposób chce mu powiedzieć, że nie może się poddać i ma płynąć dalej.

Wsparcie przyjaznej foki okazało się właśnie tym, czego potrzebował. Zdeterminowany na nowo płynął dalej mając nadzieję na cud.

Wbrew wszelkim przeciwnościom płynął w ciemnej, lodowatej wodzie przez pięć godzin, aż w końcu dotarł do platformy wiertniczej – poinformowano na stronie GoFundMe.

Był całkowicie wyczerpany. Ostatkiem sił zdołał się wdrapać na platformę, a pracująca tam załoga udzieliła mu potrzebnej pomocy medycznej.

„Pomogli mu się rozgrzać” – można przeczytać na stronie poświęconej zbiórce pieniędzy. „On jest dla nas prawdziwą legendą. To cud, że udało mu się przetrwać w zimnym Pacyfiku przez tyle godzin.”

Scott spędził noc w szpitalu. Miał hipotermię, rabdomiolizę, był odwodniony. Jego ciało pokrywały siniaki i skaleczenia. Jednak teraz już wszystko jest dobrze: „Obecnie przebywa w domu ze swoją rodziną. Jest obolały, wyczerpany. Przepełniony pokorą i wdzięcznością… i po prostu jest bardzo szczęśliwy z tego, że żyje”.

Na stronie GoFundMe zorganizowano zbiórkę, której celem jest zdobycie środków na naprawę uszkodzeń w łodzi Scotta. Obecnie zebrano prawie 13 000 dolarów.

To cud, że Scott przeżył. Nigdy nie należy lekceważyć potęgi ludzkiego ducha, ani zachęty ze strony przyjaznego zwierzęcia.

Podziel się tą niesamowitą historią z innymi!