Mężczyzna natknął się na Facebooku na pewne zdjęcie – zdał sobie sprawę, że znajdują się na nim dziewczynki, których jego żona poszukuje od 40 lat

Dla rodzica nie ma chyba nic gorszego, niż zostać rozdzielonym z własnym dzieckiem. Niestety matka imieniem Lani, przez ostatnich 40 lat zmagała się z takim właśnie losem.

Lani pochodzi z Tajlandii. Podczas wojny wietnamskiej poznała żołnierza amerykańskich sił zbrojnych, który stacjonował w jej kraju. Para szybko się w sobie zakochała, wzięła ślub i przeprowadziła się do Ohio. Tam urodziła im się córka. Następnie przeprowadzili się do Oxfordu w Anglii, gdzie na świat przyszła ich kolejna córeczka.

Niestety dwa lata później, związek się rozpadł, a para postanowiła się rozwieść. Lani, która nie umiała zbyt dobrze mówić po angielsku, nie rozumiała do końca warunków rozwodu i podpisała papiery, które były praktycznie równoznaczne z tym, że już nigdy nie zobaczy swoich córek. Od tamtego dnia, matka i córki spędziły 40 lat na staraniach mających na celu to, aby się odnaleźć. Ostatecznie wreszcie udało im się spotkać – a wszystko dzięki mediom społecznościowym.

Kiedy Lani została oddzielona od swoich córek, Starli i Jeannie, dziewczynki miały odpowiednio dwa i trzy lata. Było to przeżycie trudne zarówno dla dzieci, jak i dla ich matki.

Starla powiedziała w ABC News – „Bardzo często pytałyśmy tatę o naszą mamę, ale on sam nigdy nic nam o niej nie opowiadał. Powiedział tylko, że nie umiała mówić po angielsku ponieważ była Tajką. Powiedział też, że uważała, że skoro my jesteśmy Amerykankami, a on był w armii, to zaopiekuje się nami lepiej niż ona.”

Przez następne cztery dekady, zarówno matka, jak i córki, starały się wzajemnie odnaleźć.

Kiedy dziewczyny nieco podrosły, Starla i Jeannie, z „pomocą” swojego ojca przeszukały każdą bazę danych – niestety bez skutku.

„Kiedy się tak zastanawiam, myślę, że chciał tylko sprawić wrażenie, że nam pomaga. Chciał nas chronić, albo bał się, że straci swoje córeczki. Mówi się, że zawsze są trzy wersje danej historii. Jego, jej, i prawda.” – powiedziała Jeannie w ABC News.

Lani w młodości
KMBC News / YouTube

Lata mijały, a dziewczyny zastanawiały się, czy nie powinny się poddać, zaprzestać poszukiwań i ruszyć dalej ze swoim życiem. Aż tu nagle Starla otrzymała niespodziewaną wiadomość na Facebooku. Wysłał ją niejaki Mark Szarmach.

Mark okazał się być drugim mężem Lani. Starał się pomóc swojej żonie w odnalezieniu jej dawno zaginionych córek. Niestety od wielu lat jego starania były zupełnie bezowocne.

Szukał złych imion

Mark opowiedział o swojej żonie: „Lani chciała je znaleźć, ale nie wiedziała jak, ponieważ posiadane przez nią informacje były bardzo ograniczone. Nie zostały więc przeprowadzone żadne staranne poszukiwania. Ale często krzyczała przez sen i ciągle powtarzała, że pewnego dnia musi odnaleźć swoje córki.”

W związku z akcentem swojej żony, Mark myślał, że Starla ma na imię Stella, a Jeannie nazywa się Jenny. Nic dziwnego, że trudno mu było je znaleźć!

Mark wiedział również, jak nazywa się ojciec dziewczynek, więc starał się znaleźć także jego. Były mąż Lani to John Thompson – to bardzo popularne imię i nazwisko, więc Markowi zajęło wiele czasu zanim przebrnął przez wszystkich ludzi, którzy nazywali się dokładnie tak samo. Wreszcie udało mu się znaleźć jego nekrolog. To na nim zobaczył prawdziwe imiona dziewczyn, więc postanowił jeszcze raz przeszukać Facebooka.

Tym razem Mark znalazł na Facebooku konto Jeannie Toomey. Kiedy zobaczył jedno konkretne zdjęcie, serce zaczęło walić mu jak młot.

Starla i Jeannie kiedy były malutkie
Courtesy of Jeannie Toomey

„Otworzyłem album i wyskoczyło ich zdjęcie z dzieciństwa. Byłem w szoku. Pobiegłem do sypialni i powiedziałem Kochanie, musisz to zobaczyć. Pokazałem jej to zdjęcie, a ona zaniosła się płaczem.” – opowiada Mark.

Mark skontaktował się z Jeannie, która wręcz oszalała z radości. Wraz ze swoją siostrą, Starlą, zaczęły planować spotkanie z Lani, na które czekały od 40 lat. To zaś nastąpiło zaledwie tydzień później!

Poniżej możesz zobaczyć to niesamowite spotkanie:

Ta historia jest najlepszym dowodem na to, że nigdy nie należy się poddawać w dążeniu do realizacji marzeń. Udostępnij, jeśli Ciebie również poruszyła chwila, w której ta rodzina odnalazła się po tak wielu latach!