Aktualizacja: Rodzice dziecka, które zginęło na luksusowym statku po upadku z 45 metrów, po raz pierwszy zabierają głos

Zrozpaczeni rodzice Chloe Weigand, dziewczynki, która w lipcu tego roku wypadła ze statku wycieczkowego w San Juan, po raz pierwszy wypowiedzieli się publicznie na temat wypadku.

Śmierć półtorarocznej dziewczynki odbiła się szerokim echem w mediach z całego świata. 7 lipca Chloe wypadła z 11 piętra statku rejsowego Freedom of the Seas, kiedy ten stał w porcie.

Wstępne raporty w tej sprawie sugerowały, że mała Chloe wyślizgnęła się, kiedy była na rękach swojego dziadka, Salvatore Anello. Informacja ta została zdementowana przez rodzinę dziewczynki.

Rodzice Chloe, Kimberley oraz Alan Wiegandowie, szczerze opowiadają o śmieci swojej córki w wywiadzie przeprowadzonym przez Savannah Guthrie w Today Show.

Potwierdzili, że dziadek Chloe, Salvatore Anello, przebywał z dziewczynką, kiedy ta wypadła. Zaprzeczają jednak, jakoby wystawiał małą za okno, jak podają niektóre źródła.

Zamiast tego twierdzą, że Anello podniósł ją na wysokość poręczy, aby mogła uderzać w okno, jak to zwykła robić na meczach hokejowych swojego brata. Dziadek nie wiedział jednak, że za barierką nie ma szyby. W wyniku tego działania Chloe spadła z wysokości około 45 metrów na betonową posadzkę.

Kimberley wypowiada się szczerze o chwili, w której dowiedziała się, że jej córka nie żyje.

„Nie wiedziałam, że wypadła przez okno” – powiedziała.

„I ciągle tylko powtarzałam Weźcie mnie do mojego dziecka. Gdzie jest moje dziecko? Nawet nie zauważyłam okna. Podbiegłam tam, spojrzałam i okazało się, że na dole nie ma wody, ale beton. Stracić w taki sposób dziecko, to po prostu niewyobrażalne.”

„Jedna kobieta – również matka – podeszła do mnie, chwyciła mnie i przytuliła. Nigdy tego nie zapomnę” – kontynuuje Wiegand. – „Powiedziała Boże miej w opiece tę rodzinę. Chciałabym jej  podziękować. Nie wiem, gdzie jest, ani kim jest.”

W tym czasie dziadek dziewczynki wpadł w histerię.

„Cały czas powtarzał Myślałem, że tam jest szkło” – powiedziała Kimberly. – „Cały czas płakał, i płakał, i płakał.”

Mama dziewczynki chciała jednoznacznie zaprzeczyć domysłom, jakoby Anello z premedytacją skrzywdził Chloe.

„Nigdy w wcześniej, nigdy, Sam nie wystawił żadnego naszego dziecka na niebezpieczeństwo” – powiedziała. – „Jest naprawdę bardzo, bardzo zrozpaczony. Rzadko zdarza się widzieć go w chwilach, kiedy nie płacze. Mała była jego najlepszą przyjaciółką.”

Czy można winić statek?

Od chwili zdarzenia toczy się dyskusja na temat tego, kto jest winny tej tragedii. Niektórzy uważają, że Anello powinien był zwrócić większą uwagę na swoje otoczenie, podczas gdy inni zgadzają się z rodziną, która jako winnego wskazuje statek.

Kimberley i Alan nie mają wątpliwości co do tego, czyja to wina.

„Oczywiście obwiniamy ich za to, że na jedenastym piętrze statku wycieczkowego nie było odpowiednich zabezpieczeń” – powiedziała Kimberly.

„Istnieje milion rzeczy, które można by zrobić, aby ta przestrzeń stała się bezpieczniejsza. Moja mama pytała ludzi Jakim cudem na 11 piętrze jest otwarte okno, które nie jest zabezpieczone ekranem, ani niczym innym?

Nasze myśli i modlitwy są teraz z rodziną Chloe Weigand. Spoczywaj w pokoju maleńka.

Udostępnij ten artykuł, aby okazać wsparcie tej rodzinnie w tym niezwykle ciężkim dla niej czasie.